Małgorzata Czyńska „Kobiety z obrazów. Polki” – RECENZJA

Kobiety z obrazów – malarki i muzy, kochające sztukę i inspirujące artystów. Każda ze swoją własną porywającą historią. Anna Bilińska, pionierka, bodaj pierwsza polska malarka, która osiągnęła międzynarodowy sukces, choć okupiła go ogromnymi wyrzeczeniami. Teresa Roszkowska, wybitna scenografka, bardzo ciekawa malarka, charyzmatyczna, opalona na heban, „w swoim czasie była najoryginalniej ubraną studentką Szkoły Sztuk Pięknych, królową malarskich plenerów w Kazimierzu Dolnym”. Dla Olgi Boznańskiej „malowanie obrazu było jak stwarzanie świata”. Do jej paryskiej pracowni każdego dnia schodziło się grono wyznawców, by obserwować, jak bardzo powoli wychodziły spod jej pędzla obrazy (i nikomu nie przeszkadzał fakt, że filiżanki, w których serwowała herbatę, były niedomyte). Losy Heleny Modrzejewskiej, „artystki całego świata”, wzbudzają podziw, ale momentami też smucą. Wielki sukces, wysokie honoraria, sława – nie zawsze przekładały się na szczęście osobiste słynnej aktorki. Siostry Pareńskie, młodopolskie muzy: Zofia, Maria i Eliza, już jako nastolatki weszły do polskiej literatury i sztuki, utrwalone w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego, portretowane przez wielu malarzy. Były kobietami wykraczającymi poza czasy, w których przyszło im żyć. Dobrze wykształcone, majętne, urodziwe, nie ograniczały się do roli kobiet u boku mężczyzn. Helena Rubinstein, najbardziej przedsiębiorcza w tym gronie, kobieta wielkiego biznesu, bardziej cieszyła się z własnego portretu wielkiego malarza niż  odbicia w lustrze. I trudno się dziwić – wystarczy spojrzeć na siedemdziesięciojednoletnią Helenę na obrazie Salvadora Dali („Portret księżnej Arthchil Gourielli”), na jej gładką i napiętą twarz. „Żaden krem, żadna aparatura czy wykwalifikowana kosmetyczka nie mają mocy malarza”. Zofia Jachimecka, tłumaczka z języka francuskiego i włoskiego, autorka przekładu „Pinokia”, wielka orędowniczka i promotorka włoskiego dramatu, „Była jak jej rodzinne miasto – niezmienna”. W międzywojennym Krakowie codziennie można ją było spotkać przy stoliku w Grandzie czy Literackiej, a co sobotę na premierze w teatrze. I wreszcie Zofia Stryjeńska, księżniczka polskiego malarstwa, studiowała w Monachium w przebraniu chłopaka, niepokorna i wybitna, miała w sobie „ten diabelski gen artystki, gen nieprzystosowania, gen antymieszczański”.

Salvador Dali „Portret księżnej Arthchil Gourielli”, 1943

Małgorzata Czyńska w kolejnym już tomie cyklu „Kobiety z obrazów” rysuje portrety niezwykłych kobiet, które w drugiej połowie XIX wieku i pierwszej połowie XX wieku walczyły o swoje miejsce w świecie sztuki czy – jak Helena Rubinstein – biznesu, dążyły do samodzielności, życia na własnych warunkach. Rozdziały poświęcone siedmiu postaciom nie mają ambicji małych biografii. To bardziej eseje przybliżające w skrócie ich życie, twórczość i uwypuklające te cechy działalności czy osobowości, które autorkę szczególnie zainteresowały. Stąd biorąc książkę do ręki, można spodziewać się  interesującej i przyjemnej lektury. Nie jednak – kompendium wiedzy o prezentowanych postaciach. Będzie to raczej zachęta do dalszego  zgłębiania wiedzy o Bilińskiej, Roszkowskiej czy Pareńskich.

„Kobiety (…)” mieszczą się w bardzo ważnym i coraz bardziej popularnym nurcie odkrywania historii kobiet. Galeria postaci kobiecych z obrazów jest dla Małgorzaty Czyńskiej pretekstem do opowieści o artystkach, o których wiemy być może trochę więcej (jak o Boznańskiej czy Modrzejewskiej) i o tych, o których zazwyczaj wiemy niewiele lub nic. Recz jasna – bardzo niesłusznie, bo wszystkie bohaterki miały swój wkład w rozwój polskiej kultury. Ich losy zaś – jakże różne, jakże ciekawe – nadal mogą być niezwykle inspirujące.

Agata

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Marginesy

Małgorzata Czyńska „Kobiety z obrazów. Polki”, cykl „Kobiety z obrazów” (tom3), Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2022, liczba stron: 328.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *