Kiedy dotarł do mnie egzemplarz “Złotej Damy” Anne-Marie O’Connor, przejrzałam go pobieżnie i doszłam do wniosku, że jest to książka, którą raczej będę się delektować, smakując ją rozdział po rozdziale. I tak rzeczywiście było, przez mniej więcej 100 pierwszych stron. Później zaś narracja wciągnęła mnie do tego stopnia, że przez burzliwe dzieje najsłynniejszego portretu Klimta zarwałam kilka nocy. Zastrzec muszę koniecznie, że opowieść, którą snuje na kartach książki autorka, znacznie wykracza poza historię portretu Adeli Bloch-Bauer, biografię Klimta czy nawet historię sztuki. Elementy te są pretekstem do ukazania szerokiego tła polityczno-społecznego, trudnej historii Europy pierwszej połowy XX wieku. Rosnącej fali antysemityzmu, wojen, ludobójstwa. Zbrodnie nazistowskie i przebieg II wojny światowej jest przecież znany, ale ja niespecjalnie znałam sytuację Austrii, wiele faktów, szczególnie zestawionych ze sobą mnie zaskoczyło. To zresztą najobszerniejsza część książki. Całość składa się jednak na fascynującą historię o sztuce, emancypacji kobiet, antysemityzmie i nazistowskiej ideologii, tworząc znakomitą opowieść o przemianach w Europie w XX wieku. Czytaj dalej
Archiwum kategorii: biografia
Małgorzata Czyńska „Kobiety z obrazów. Polki” – RECENZJA
Kobiety z obrazów – malarki i muzy, kochające sztukę i inspirujące artystów. Każda ze swoją własną porywającą historią. Anna Bilińska, pionierka, bodaj pierwsza polska malarka, która osiągnęła międzynarodowy sukces, choć okupiła go ogromnymi wyrzeczeniami. Teresa Roszkowska, wybitna scenografka, bardzo ciekawa malarka, charyzmatyczna, opalona na heban, „w swoim czasie była najoryginalniej ubraną studentką Szkoły Sztuk Pięknych, królową malarskich plenerów w Kazimierzu Dolnym”. Dla Olgi Boznańskiej „malowanie obrazu było jak stwarzanie świata”. Do jej paryskiej pracowni każdego dnia schodziło się grono wyznawców, by obserwować, jak bardzo powoli wychodziły spod jej pędzla obrazy (i nikomu nie przeszkadzał fakt, że filiżanki, w których serwowała herbatę, były niedomyte). Losy Heleny Modrzejewskiej, „artystki całego świata”, wzbudzają podziw, ale momentami też smucą. Wielki sukces, wysokie honoraria, sława – nie zawsze przekładały się na szczęście osobiste słynnej aktorki. Siostry Pareńskie, młodopolskie muzy: Zofia, Maria i Eliza, już jako nastolatki weszły do polskiej literatury i sztuki, utrwalone w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego, portretowane przez wielu malarzy. Były kobietami wykraczającymi poza czasy, w których przyszło im żyć. Dobrze wykształcone, majętne, urodziwe, nie ograniczały się do roli kobiet u boku mężczyzn. Helena Rubinstein, najbardziej przedsiębiorcza w tym gronie, kobieta wielkiego biznesu, bardziej cieszyła się z własnego portretu wielkiego malarza niż odbicia w lustrze. I trudno się dziwić – wystarczy spojrzeć na siedemdziesięciojednoletnią Helenę na obrazie Salvadora Dali („Portret księżnej Arthchil Gourielli”), na jej gładką i napiętą twarz. „Żaden krem, żadna aparatura czy wykwalifikowana kosmetyczka nie mają mocy malarza”. Zofia Jachimecka, tłumaczka z języka francuskiego i włoskiego, autorka przekładu „Pinokia”, wielka orędowniczka i promotorka włoskiego dramatu, „Była jak jej rodzinne miasto – niezmienna”. W międzywojennym Krakowie codziennie można ją było spotkać przy stoliku w Grandzie czy Literackiej, a co sobotę na premierze w teatrze. I wreszcie Zofia Stryjeńska, księżniczka polskiego malarstwa, studiowała w Monachium w przebraniu chłopaka, niepokorna i wybitna, miała w sobie „ten diabelski gen artystki, gen nieprzystosowania, gen antymieszczański”. Czytaj dalej
Isabel Allende „Kobiety mojej duszy” – RECENZJA
Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że feministką byłam już w wieku przedszkolnym, jeszcze zanim zetknęła się z tym pojęciem moja rodzina. Urodziłam się w roku 1942, mówimy więc o zamierzchłej przeszłości. Myślę, że przyczyną mojego buntu przeciwko władzy mężczyzn była sytuacja Panchity, mojej matki, którą mąż porzucił w Peru z dwójką maleńkich dzieci i noworodkiem na ręku. To zmusiło ją do szukania schronienia w domu rodziców w Chile. Tam spędziłam pierwsze dwa lata dzieciństwa.
Tak rozpoczyna swoją narrację Isabel Allende, bodaj najsłynniejsza chilijska pisarka, autorka słynnego cyklu „Dom duchów” (na blogu przeczytacie o dwóch spośród trzech jego części: „Córce fortuny” i „Portrecie w sepii”). Niewielką objętościowo książkę, zbudowaną z krótkich rozdziałów by nie użyć określenia felietonów, poświęca autobiograficznym wątkom, spotkaniom z kobietami, „dobrymi wiedźmami”, które ukształtowały ją jako feministkę i po prostu człowieka. Dzieli się w niej swoimi doświadczeniami i refleksjami na temat sytuacji kobiet we współczesnym świecie, tak trudnym tematom, jak przemoc domowa czy okaleczanie damskich narządów płciowych. Mówi o tym, czym jest feminizm, do czego dąży, jak ważny jest dla przyszłości świata. Opowiada wreszcie o sobie, kobiecie – powiedzmy – bardzo dojrzałej (pisząc książkę w marcu 2020 roku zbliża się do osiemdziesiątki), przy tym cieszącej się ową dojrzałością, w podtytule nazwanej „drugim życiem”. A wszystko to czyni za pomocą prostego przekazu, „(…) bo to nie jest w żadnym razie poważna rozprawa, tylko nieformalne gawędziarstwo”. Czasem uderza jasnymi, bezkompromisowymi tezami („Kiedy mówi się o prawach człowieka, w praktyce chodzi o prawa mężczyzn”, „Bycie kobietą oznacza życie w strach”, „Jednym z najskuteczniejszych sposobów pozytywnego wpływania na świat jest inwestowanie w kobiety” etc.). Czasem wywołuje uśmiech. Choć mowa o ważnych sprawach, nie brak tu charakterystycznej dla Chilijki energii i humoru. Z pewnością nie pozostawi czytelniczek i czytelników obojętnymi. Czytaj dalej
Anna Przedpełska-Trzeciakowska, „Jane Austen i jej racjonalne romanse” – RECENZJA
Jane Austen bywa nazywana angielską królową romansu bądź nawet królową romansu wszechczasów. Wielbiciele jej twórczości wiedzą jednak, że fenomen „Dumy i uprzedzenia” czy „Rozważnej i romantycznej” tkwi nie tylko w wątku romansowym. Czytelnicy niezmiennie od ponad dwustu lat rozsmakowują się w niespiesznie płynącej, choć pełnej emocji prozie, opowiadającej o perypetiach miłosnych młodych kobiet na przełomie XVIII i XIX wieku, ale również doskonale obrazującej ówczesną obyczajowość, społeczne relacje, życie dobrze urodzonych na angielskiej prowincji. Anna Przedpełska-Trzeciakowska, znakomita tłumaczka literatury brytyjskiej i amerykańskiej, która znaczną część swojej pracy zawodowej poświęciła przekładom książek Austen, a więc „musiała się interesować historią jej życia, a także, rozwiązując zawiłości językowe, szukać wsparcia w pracach historyków, filologów i krytyków literackich zajmujących się jej osobą”, postanowiła przekazać czytelnikom swoją opowieść o wybitnej pisarce. Czytaj dalej
Christina Björk „Przygody Astrid – zanim została Astrid Lindgren” – RECENZJA
„Przygody Astrid – zanim została Astrid Lindgren” to drugie, uzupełnione i zaktualizowane, wydanie książki, którą z pełnym przekonaniem polecam zarówno dziecięcym czytelnikom, jak i dorosłym odbiorcom. Pierwszych zachwyci świat dziecięcych zabaw w czasach sprzed epoki internetu i elektroniki w codziennym życiu, gdy można było mieć tylko jedną lalkę (albo i żadnej), gdy żyło się w dużo bardziej surowych warunkach, a mimo to świat był kolorowy i piękny. Wyobraźnia podsuwała najcudowniejsze pomysły, a książka i słowo pisane wydawały się magicznym oknem na świat. Dorosłym zaś opowieść Christiny Björk o wczesnym życiu szwedzkiej pisarki dostarczy mnóstwa, mnóstwa radości. Zwłaszcza jeśli, jak ja, w dzieciństwie zaśmiewali się z przygód Pippi, z wypiekami na policzkach śledzili losy Ronji i braci Lwie Serce, a później z równą przyjemnością czytali własnym dzieciom o perypetiach Lotty czy Emila. Owszem, to biografia, jednak niezwykła. Mówiąca bowiem o tym, dzięki czemu i komu mała dziewczynka, Astrid Ericsson, stała się Astrid Lindgren, bodaj najsłynniejszą na świecie twórczynią literatury dziecięcej. Jak ukształtowało ją dzieciństwo i w jaki sposób wykorzystała własne doświadczenia i wspomnienia w swoich książkach. Czytaj dalej
Michelle Obama „Becoming. Moja historia” – RECENZJA
Michelle Obama – była pierwsza dama Ameryki, już na zawsze pierwsza czarnoskóra dama Ameryki, kobieta ciekawa i dla wielu inspirująca nie tylko ze względu na owe „pierwszeństwo”. Potomkini niewolników, wychowana w niezamożnej rodzinie, w „czarnej” dzielnicy Chicago. Dzięki bystrości, ambicji i sile skończyła Princeton, Harvard, rozpoczęła obiecującą karierę prawniczą, by porzucić ją dla gorzej płatnej pracy na rzecz społeczeństwa. Matka dwóch córek, żona Baracka Obamy, dwukrotnego zwycięzcy wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. W opublikowanej niedawno głośnej autobiografii chciała opowiedzieć, jak doszło do tego, że stała się taką kobietą, jaką jest dzisiaj, opowiedzieć swoją własną historię. I nic dziwnego, że media i czytelnicy na świecie z wielkimi oczekiwaniami rzucili się na „Becoming”. Przyczynił się do tego bez wątpienia profesjonalny i zakrojony na szeroką skalę marketing, ale – co tu dużo mówić – wydawcy i piarowcy nie mieli trudnego zadania. Któż bowiem nie chciałby poznać Michelle Obamy od prywatnej strony? Przekonać się, jak to jest dotrzeć ze skromnego afroamerykańskiego mieszkania do Białego Domu, „instytucji – jak mówi Michelle – mającej więcej schodów, niż byłabym w stanie zliczyć, plus windy, kręgielnię i florystę na pełen etat”, gdzie posiłki przygotowują światowej sławy kucharze, a o bezpieczeństwo mieszkańców dbają uzbrojeni agenci „o pokerowych twarzach i ze słuchawką w uchu”. Jak to jest wychowywać w takim domu dzieci? Jak to jest być mającą swoje aspiracje żoną ambitnego polityka, a potem najważniejszego człowieka w Ameryce, a być może i na świecie? Czytaj dalej
Maria Stauber „Musisz tam wrócić. Historia przyjaźni Lusi Gelmont i Zuzanny Ginczanki” – RECENZJA
Dwie kobiety, które wiele łączy. Obie niezwykłe, mądre i piękne, wychowane w mieście Równe na Wołyniu, obie pochodzące z zasymilowanych rodzin żydowskich, wykształcone, odważne, łamiące stereotypy. Dwa tragiczne życiorysy, choć tylko jeden przerwany przedwcześnie.
Ginczanka, świetna międzywojenna poetka z kręgu Skamandra i Szpilek, nazywana niekiedy „Tuwimem w spódnicy”, przyjaciółka Gombrowicza, dziewczyna o egzotycznej urodzie, obiekt westchnień wielu mężczyzn, w wieku 27 lat zginęła z rąk gestapo. Spodziewano się, że zdetronizuje literackie sławy swoich czasów, a tymczasem dziś znamy zaledwie garść jej wierszy. Lusia miała więcej szczęścia. Przeżyła wojnę, założyła rodzinę, została cenioną lekarką, lista jej przyjaciół z artystycznego świata była długa. Jednak pochodzenie po raz kolejny okazało się dla Lusi przeszkodą – w 1969 roku, w wyniku antysemickich nagonek, została wypędzona z Polski. Zmarła niedługo przed setnymi urodzinami. Czytaj dalej
Anna Mieszkowska, „Historia Ireny Sendlerowej” – RECENZJA
Mama do ostatnich dni życia była na bieżąco z wiadomościami, informacjami politycznymi ze świata, oglądała w telewizji dziejące się konflikty. Widząc wybuchające bomby czy dzieci z karabinami, ze łzami w oczach mówiła, że świat się niczego nie nauczył. Nadal giną ludzie, nadal najbiedniejsze są dzieci.
(O Irenie Sendlerowej jej córka, Janina Zgrzembska)
Rok 2018 ogłoszono Rokiem Ireny Sendlerowej, do rąk czytelników zaś trafiło nowe, uzupełnione wydanie biografii niezwykłej kobiety, która przez całą wojnę organizowała przemycanie żydowskich dzieci z getta, w sumie około dwóch i pół tysiąca. Ratowała życie dzieci i ratowała ich tożsamość, skrupulatnie notując i przechowując nazwiska ocalonych. Za swoją działalność otrzymała wiele nagród: została Sprawiedliwą Wśród Narodów Świata, damą Orderu Orła Białego i Orderu Uśmiechu; otrzymała honorowe obywatelstwo Izraela. Do końca życia (zmarła w 2008 roku) pozostała jednak skromną osobą. Nie przypisywała sobie zasług a podkreślała rolę tych, którzy z nią współpracowali, mówiła o bohaterstwie matek i całych rodzin, które w imię miłości do dzieci decydowały się na rozstanie. Mówiła, że można było zrobić znacznie więcej… Czytaj dalej
Suzanne Berbezat, „Frida Kahlo prywatnie” – RECENZJA
Frida Kahlo to artystka – legenda, artystka – fenomen. Za życia znano ją przede wszystkim jako żonę słynnego męża, bodaj największego meksykańskiego malarza swoich czasów, Diego Riviery, ekscentryczną, o oryginalnej urodzie, od czasu do czasu poświęcającą czas malarstwu. Po śmierci wizerunek jej postaci, utrwalany wielokrotnie przez nią samą na autoportretach, kobiety o ciemnych włosach, zazwyczaj mocno upiętych na czubku głowy, z charakterystycznie zrośniętymi brwiami, najczęściej w tradycyjnym meksykańskim stroju – stał się rozpoznawalny na całym świecie. Emocje budzi malarstwo Fridy – odważne, pełne symboli, często poruszające temat kobiecej seksualności, mówiące wiele o życiu artystki, wyrażające ból i rozpacz kobiety.
Nic zatem dziwnego, że wystawa prac Fridy Kahlo i Diego Riviery, jaką można oglądać do 21. stycznia przyszłego roku w poznańskim w Centrum Kultury Zamek, cieszy się ogromną popularnością. W związku z tym ważnym wydarzeniem Wydawnictwo Marginesy zdecydowało się na kolejną publikację poświęconą meksykańskiej artystce. O ile jednak wydana w 2015 roku „Frida” Bárbary Mujica to powieść pisana z perspektywy siostry Fridy, Cristiny Kahlo, fikcja literacka oparta jedynie na ważnych faktach z życia malarki, o tyle najnowsza propozycja Marginesów – „Frida Kahlo prywatnie” Suzanne Barbezat – to rzetelna biografia, pięknie wydana i bogato ilustrowana. To przystępnie napisane kompendium wiedzy o Fridzie, jej życiu, pasjach, miłości, a zarazem klucz do zrozumienia niezwykłej twórczości. Czytaj dalej
Herbjørg Wassmo, „Te chwile” – RECENZJA
Herbjørg Wassmo, „Te chwile”, przeł. Ewa M. Bilińska, Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2015.
Moja fascynacja prozą Herbjørg Wassmo trwa już od jakiegoś czasu. Zaczęłam oczywiście od słynnej „Księgi Diny”, uderzającej, potężnej historii o sile, cierpieniu i namiętności. Następny był „Syn szczęścia”, kontynuacja cyklu „Dina” (niecierpliwie czekam na zapowiadaną jeszcze na ten rok część trzecią, „Dziedzictwo Karny”), potem monumentalne i porywające „Stulecie”. „Dom za ślepą werandą” (jedyny wydany w Polsce tom cyklu „Tora”) udało mi się zdobyć na aukcji internetowej, za wcale niemałą sumkę, zważywszy na wiek książki i liczne ślady użytkowania, w tym zalania kawą. Piękna to zresztą i straszna jednocześnie książka. Wciąż jednak nie mogę zdecydować się, czy już pisać o niej, czy czekać na wydanie w nowym przekładzie, być może Ewy Bilińskiej, do którego podobno (ale ciii, nie mówmy o tym głośno, nie zapeszajmy) przymierza się wydawnictwo Smak Słowa. Czytaj dalej
Barbara Gawryluk „Wanda Chotomska. Nie mam nic do ukrycia” – RECENZJA
„Wanda Chotomska. Nie mam nic do ukrycia” Barbary Gawryluk (Wydawnictwo Marginesy, 2016) to właściwie nie biografia, a zapis rozmów z autorką Jacka i Agatki, wspomnień ważnych osób z jej otoczenia, zbiór historii i anegdot.
Wyłania się z nich portret niezwykle płodnej i utalentowanej autorki literatury dla dzieci i portret niezwykłej kobiety. Charyzmatycznej, dowcipnej, pięknej, o wielkiej sile i energii życiowej, oddanej pracy artystycznej, ale też niepozbawionej wad… Czytaj dalej