Wichry nadciągnęły z północy.
Potężne, rozhukane, śmigały nad szarymi falami niczym tabuny oszalałych koni (…) Fale (…) pędziły przed siebie i wdzierały się daleko w ląd, by sięgnąć wydmy, by łamać drzewa i niszczyć wsie, a cofały się z pełnym rozczarowania sykiem jedynie po to, by ustąpić miejsca kolejnym.
Ludzie mawiali, że w takich chwilach granica, która oddzielała świat ludzki od świata bogów, stawała się wyjątkowo cienka.
Mieli rację. (Marcin Mortka „Wichura”)
Podczas szalejącej wichury, tuż po zachodzie słońca czy w obezwładniającej ciemności nocy, granice pomiędzy światem ludzkim a światem… nazwijmy go: światem magii, przekraczają dawno zapomniane byty. To niegdyś na ziemiach słowiańskich czczone bóstwa, budzące grozę demony i pomniejsze stwory czyhające na człowieka a to w gęstwinach lasu, a to w odmętach jeziora, czasem nawet w jego własnym domostwie. Autorzy opowiadań zebranych w antologii „Nawia. Szamanki, szeptuchy, demony” przypominają o słowiańskich porońcach, utopcach, leszych, o tym, jaki wpływ bogowie i inne istoty magiczne mogły mieć na życie ludzi, a także – zgodnie z tytułem – o szamankach, szeptuchach, mądrych babach (zwano je różnie), czyli o kobietach, które wiedziały i potrafiły więcej od innych. To one odczyniały uroki, odpędzały złe moce, leczyły. Żyły najbliżej potężnych, pradawnych mocy. Osiem krótkich form literackich przenosi czytelnika w miejsca, czasy, w sytuacje, w których słowiańskie wierzenia są nadal żywe.
Oczywiście każdy z autorów opowiadań, czyli Katarzyna Berenika Miszczuk, Marta Krajewska, Anna Szumacher, Jagna Rolska, Rafał Dębski, Martyna Raduchowska, Marcin Podlewski oraz Marcin Mortka, robi to na swój sposób. Część tekstów dotyczy odległej przeszłości, czasów, gdy na ziemiach polskich pogańskie wierzenia rywalizowały jeszcze z religią chrześcijańską, jak choćby w „Wichurze” Marcina Mortki. Część osadza fabułę we współczesnych realiach, w konkretnym czasie i przestrzeni („Dziewanna i księżyc” Anny Szumacher czy „Szeptucha” Jagny Rolskiej). Marcin Podlewski w opowiadaniu „Konsultantka” przenosi czytelnika w fantastyczne zaświaty, zaś K. B. Miszczuk w „Płacz cichą nocą się niesie” zdaje się odwoływać do uniwersum stworzonego przez siebie w cyklu „Kwiat paproci”, czyli do alternatywnego świata, w którym Polska nigdy nie stała się krajem chrześcijańskim. W niektórych opowiadaniach autorom udało się wykreować niezwykły, tajemniczy i urzekający nastrój, inne teksty skrzą się humorem. Co ważne – zdecydowana większość to udane, przyjemne w lekturze miniatury literackie, spośród których wyróżniłabym opowiadania Marty Krajewskiej, Rafała Dębskiego i Marcina Mortki (dla równowagi dodam, że najmniej podobały mi się teksty Martyny Raduchowskiej i Marcina Podlewskiego).
Ciekawe, że większość, o ile nie wszystkie, utwory zebrane w antologii mają cechę wspólną, poza kwestią oczywistą, to jest oparciem tematyki na wierzeniach słowiańskich. Otóż ich autorzy zdecydowali się na przedstawienie silnych postaci kobiecych, interesujących, nierzadko niejednoznacznych. Są to właśnie szeptuchy, kobiety niezwykle mądre, pomagające ludziom w odpędzeniu złych mocy i zagrażających im demonów, ale także bohaterki o innym rodowodzie. W „Ostatniej nocy” Rafała Dębskiego, opowiadaniu bardzo ciekawym i klimatycznym, to słowiańska bogini, która dzięki miłości do śmiertelnika nabrała cech ludzkich. W równie klimatycznym, chyba moim ulubionym opowiadaniu „Jezioro cię kocha” Marty Krajewskiej bohaterki są dwie: zielarka Chaberka i dziewczyna o imieniu Izbirka, która uwikłała się w dziwny związek z istotą nazywaną bałamutem. O ile silna osobowość tej pierwszej nie dziwi, o tyle pozytywnie zaskakuje postawa dziewczyny, która nie chce pełnić jedynie roli przypisywanej jej ze względu na płeć, nie chce być „towarem” przekazywanym z rąk do rąk, pragnie mieć wpływ na swój los.
To wreszcie, co zdaje się emanować z utworów zebranych w tomie „Nawia…”, to pewna nostalgia, być może nawet tęsknota za słowiańską mitologią. Wierzących w słowiańskich bogów bohaterów nie nazywa się poganami, nie potępia, a wręcz przeciwnie. Dawni bogowie, nawet budzące strach demony, w zaprezentowanych tekstach wydają się wręcz być bliższe ludziom aniżeli religia chrześcijańska. „Może ci ludzie potrzebują również innej pociechy niż słowa z Ewangelii” – mówi żona kasztelana, Jadwiga, z opowiadania „Ostatnia noc”. Myślę, że i współczesny czytelnik odnaleźć może pewną pociechę, poddając się magii i urokowi świata, w którym żywe są słowiańskie mity. Ja książkę przeczytałam z dużą przyjemnością, do czego i Was zachęcam:)
Agata
Recenzja powstała we współpracy z Grupa Wydawnicza Foksal
„Nawia. Szamanki, szeptuchy, demony”, opracowanie zbiorowe, Wydawnictwo Uroboros, Warszawa 2021, liczba stron: 416.
Nie mówię nie.