Daisy Goodwin, „Łowca posagów” – RECENZJA

Legendarna postać cesarzowej, z burzą włosów i diamentowymi gwiazdami we włosach – kto nie zna wizerunku Elżbiety Bawarskiej, uwiecznionego przez malarza Winterhaltera? Życie i osobowość Sisi fascynują i przyciągą tłumy do miejsc, gdzie mieszkała. Obowiązkową pamiątka z Wiednia musi zawierać jej portret, choćby to miała być kawa, mydełko czy etui do okularów. Nic dziwnego, że budzi ona zainteresowanie twórców. Film jej poświęcony, ze zjawiskową Romy Schneider, to klasyka. Jest też bohaterką książek, a nawet musicalu, święcącego triumfy w krajach niemieckojęzycznych. Wielu biografów starało się dociec, jaka naprawdę była, rozwikłać jej skomplikowany życiorys i pokazać prawdę o jej życiu. Czy komuś się to udało? Szczerze wątpię, biorąc pod uwagę to, jak niejednoznaczną jest postacią. Nic jednak dziwnego, że zainspirowała również Daisy Goodwin, autorkę poczytnej „Wiktorii”, do stworzenia opowieści, z Sisi w tle. „Łowca posagów” to jednak przede wszystkim ciekawy portret czasów, w których żyła cesarzowa, wartka fabuła, pełnokrwiste postaci i pikantny, zupełnie niewiktoriański romans.

Właściwie za pomysłem napisania powieści, w której można by przyjrzeć się bliżej życiu Elżbiety stoi… obraz. A dokładniej puzzle z obrazem. Autorka, w posłowiu, tak wyjaśnia genezę książki:

Franz Xaver Wintrhalter, Elizabeth 2

Postacią Sisi zaczęłam interesować się jeszcze jako mała dziewczynka, kiedy dostałam puzzle ze słynnym obrazem Winterhaltera, przedstawiającym cesarzową z gwiazdami we włosach. Kiedy wiele lat później szukałam tematu do swojej powieści, przypomniałam sobie o Sisi, a im więcej dowiadywałam się o jej wyjątkowym, słodko – gorzkim życiu, tym bardziej chciałam o nim napisać.

Nawiasem mówiąc, tych kilkanaście zdań na końcu książki wartych jest przeczytania, Daisy Goodwin wyjaśnia  w nich, na ile prawdziwe są zdarzenia, na których oparła swoją historię. Większość postaci i wiele faktów ma swoje umocowanie w rzeczywistych wydarzeniach z drugiej połowy XIX wieku. Pisarka wykorzystała mało znany epizod z życia cesarzowej, podróż do Wielkiej Brytanii i tajemniczy związek z opiekunem na polowaniach, Bayem Middeltonem, nad którym do dziś głowią się biografowie, do stworzenia arcyciekawej opowieści o epoce, w której ludźmi, nawet na najwyższych szczytach władzy, targały wielkie namiętności, nieprzystające do czasów, w jakich przyszło im żyć.

„Łowca posagów” to historia klasycznego trójkąta miłosnego – Bay Middelton, „najlepszy jeździec w Anglii”, darzy uczuciem dwie kobiety, skromną, acz niezwykle majętną, Charlottę Bird i tę drugą, która jest jedną z najpotężniejszych kobiet w Europie, cesarzową Austrii i królową Austro – Węgier. Ona – młodziutka Charlotte, dziedziczka wielkiej fortuny, debiutuje właśnie na londyńskich salonach, on – przystojny kapitan, znany jest z miłości do koni i zamężnych kobiet (kolejność nieprzypadkowa!). Zaczyna kiełkować między nimi uczucie, ale akurat w tym samym czasie do Wielkiej Brytanii przybywa, wiedziona miłością do polowań, ale też rozczarowaniem małżeństwem i spętaniem wiedeńską etykietą, Elżbieta Bawarska. Ma ona jasno sprecyzowane plany – chce spędzić każdą wolną chwilę w siodle, cesarzowej potrzebny jest jednak doświadczony jeździec i przewodnik. Rola ta przypada w udziale Middeltonowi, znudzona życiem Sisi ma jednak wobec niego nieco inne plany…

Daisy Goodwin, w swojej kolejnej powieści, umiejętnie łączy fakty z fikcją, tworzy pełnokrwiste, wielowymiarowe postaci. Pokazuje je też z kilku perspektyw – relacje między bohaterami tylko z pozoru są łatwe do oceny. Właściwie czytelnik, z każdym kolejnym rozdziałem coraz lepiej rozumie ich motywację i działanie. Wspaniale oddaje też ducha epoki, aczkolwiek opisy życia wyższych sfer nie są pozbawione pewnej uszczypliwości.

Bal trwał w najlepsze. Był to moment, w którym kobiety miały już policzki zaróżowione od tańca, ale ich fryzury wyglądały jeszcze nienagannie – starannie zakręcone grzywki nie zdążyły wyprostować się od panującego w sali gorąca. Goście, którzy ociągali się z przybyciem, by sprawić wrażenie, że wcześniej jedli kolację w jednej z bardziej wytwornych rezydencji, wreszcie zdecydowali się pojawić. (…) Była to ostatnia impreza w sezonie, zanim wszyscy wyjadą na wieś, więc w powietrzu wyczuwało się szczególną energię. Goście usiłowali wykorzystać tę okazję i uzyskać od świata to, na czym im zależało: awans, romans, męża, kochankę, pożyczkę lub po prostu smakowitą plotkę.

Bardzo ciekawe – i autentyczne! – są opisy różnych ekscentrycznych zachowań i przyzwyczajeń cesarzowej, szczególnie zaś jej rytuałów piękna. Autorce udało się uchwycić obsesję Sisi na punkcie własnego wyglądu i jej rozpaczliwe, choć czasem szokujące, próby zatrzymania coraz bardziej uciekającej młodości. Nie będę ich zdradzać, bo to jedna z przyjemności płynących z lektury tej powieści.

Muszę przyznać, że ja także od dziecka zafascynowana jestem postacią austriackiej cesarzowej, „Łowcę posagów” po prostu pochłonęłam. Sądzę jednak, że spodoba się on również i tym, którzy są ciekawi osobowości Sisi i lubią książki osadzone w realiach historycznych. Ja w każdym razie polecam!

Ola

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Marginesy.

Daisy Goodwin, „Łowca posagów”, przełożyła Nina Dzierżawska, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2018, liczna stron: 448.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *