Anna Bolavá, „W ciemność” – RECENZJA

„W ciemność”, prozatorski debiut czeskiej autorki Anny Bolavej, to niezwykle przejmująca i oryginalna historia… chciałoby się powiedzieć, że o miłości do ziół. Bo rzeczywiście bohaterka i jednocześnie narratorka powieści, Anna, zbiera zioła od dzieciństwa, przejmując tę tradycję od babci, miejscowej zielarki. Treścią jej życia są zbiory lipy, skrzypu, nagietka, i cowtorkowe wizyty w skupie. Wszystko pozostałe, jak praca tłumaczki czy nawet spożywanie posiłków, to tylko przykra konieczność. Podobnie jak kontakty z innymi ludźmi. A zatem owa miłość do ziół – jej wielka pasja, to co kocha najbardziej – dawno przekroczyła granicę społecznej normy. Więcej – zdaje się od niej coraz bardziej odchodzić.

Co według mnie najciekawsze w powieści Bolavej, wręcz fascynujące, to fakt, że historię Anny można odczytywać na wielu różnych płaszczyznach. Kim jest ta kobieta, nie tyle szczupła co chorobliwie wychudzona, stroniąca od ludzi, za to nie rozstająca się z nożyczkami do cięcia ziół? Jednostką odrzuconą przez miejscową społeczność, lokalnym dziwadłem, czarownicą? Kimś, czyje zachowanie i priorytety są niezrozumiałe, a przez to kogo się odrzuca, obchodzi szerokim łukiem? Może jest po prostu cierpiącym człowiekiem, chorym nie tylko fizycznie? A może należałoby ją podziwiać jako osobę, która ma odwagę wybrać własną drogę, bez oglądania się na oczekiwania, jakie mają wobec niej inni?

Gdyby odczytywać powieść Bolavej przez pryzmat psychologiczny, pewnie można by było powiedzieć, że to studium osoby popadającej w obłęd. Jakkolwiek należałoby fachowo określić stan Anny, pewne jest, że  zamiłowanie do zbierania ziół przeradza się w rodzaj obsesji, która ją niszczy. Skupiona na własnym świecie być może krzywdzi innych, tych, którzy byli kiedyś jej rodziną. Ale nie można wykluczyć także, że sama została skrzywdzona, a obsesyjna miłość do ziół stała się dla niej ucieczką od zła, które ją spotkało. Zagłębiając się w historię Anny, czytelnik musi mieć jednak świadomość, że poznaje ją oczami i słowami bohaterki, która odsłania, to co chce, co dla niej ważne. Rzeczywistość przetwarza przez filtr swojego – być może chorego – umysłu.

Ciekawe może być również odczytanie powieści z perspektywy społecznej. Zobaczylibyśmy wówczas wykształconą kobietę, która świadomie zrezygnowała z takich zdobyczy cywilizacji, jak Internet, telefon, telewizor czy samochód. Kobietę odrzuconą przez ludzi i która po części także sama z tych międzyludzkich relacji rezygnuje. Kobietę, która decyduje się na życie w symbiozie z naturą, bez względu na koszty. Dla innych chora, dziwaczka, a w rzeczywistości  –  wolna, kreująca swoje życie według własnych kryteriów.

Ja widzę także w książce czeskiej pisarki poetykę i sposób postrzegania świata bliski Leśmianowi. Przyroda u Bolavej żyje swoim odrębnym bytem, czy raczej bytami. Odrębnym bytem żyje strych, na którym bohaterka suszy zioła. Czytelnik zaś – za Anną – spogląda na przyrodę z bliska, obserwuje tworzony przez nią mikroświat. I obserwuje, jak Anna powoli stapia się z tym światem, jakby była coraz mniej człowiekiem. Jakby jej fizyczne wyniszczenie i coraz intensywniejsze skupianie się na ziołach – owo odchodzenie w ciemność – nie oznaczało umierania a stopniowe przechodzenie w inną formę bytu. Zdaje się zresztą, że właśnie o tym marzy. Już na którejś z pierwszych stron powieści czytamy:

Mogłabym zakopać się w stosach kwiatów i tak umrzeć wśród nich. Czy istnieje piękniejsza śmierć? Nikt nigdy by mnie tam nie znalazł. Rozpuściłabym się w tym obezwładniającym zapachu, ususzyła po ciemku na gazetach – przedziwny ludzki kwiat. Jak długo schłaby lipa, a jak długo ja? Jaki jest właściwie wskaźnik usychalności człowieka?…

„W ciemność” Anny Bolavej to nie jest łatwa proza. Podążanie za opowieścią głównej bohaterki może być dla czytelnika wręcz bolesnym doświadczeniem, a ona sama budzić może skrajne emocje: przez zaciekawienie, podziw, fascynację, po niechęć czy nawet odrazę. Niemniej ta lektura pochłania, by potem pozostać na długo w głowie. Świeża i oryginalna, jest jednocześnie doskonale skonstruowana. Pierwszoosobowa narracja, poprzez którą czytelnik otrzymuje bardzo wybiórczą, intymną wizję rzeczywistości, zmienia się w zakończeniu powieści. Wszechwiedzący narrator spogląda na okolicę z lotu ptaka, dostrzegając skomplikowane losy innych postaci powieści (które epizodycznie pojawiały się w opowieści Anny). Daje to zupełnie nową, bardzo ciekawą, perspektywę do interpretacji książki. Ale tej nie będę już Wam nawet sugerować. Spróbujcie to zrobić sami.

A.

Anna Bolavá, „W ciemność”, przeł. Agata Wróbel, Książkowe Klimaty, Wrocław 2017, ilość stron: 298.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Książkowe Klimaty.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *