Herbjørg Wassmo, „Księga Diny”, Smak Słowa 2014
Zapraszam Was dzisiaj w niezwykłą literacką podróż.
Podróż do świata Diny.
Jesteśmy w Norwegii połowy XIX wieku. Na kilka dni przed Bożym Narodzeniem pięcioletnia Dina, córka miejscowego referendarza, przygląda się, jak kobiety dyrygowane przez jej matkę, Hejtrud, pracują w pralni. W tym roku wielkie pranie odbywa się nieco inaczej – pomysłowy kowal wykonał mechanizm, dzięki któremu można było stopniowo wylewać gorącą wodę z wielkiego kotła.
Praca wre. Kobiety mają na sobie jedynie rozpięte koszule, ich bose stopy odziewają drewniane chodaki. Pot leje się strugami po policzkach i szyjach. W pewnym momencie dziewczynka nieświadomie uruchamia dźwignię mechanizmu, który przechylił kocioł z wrzącą już wodą. Matka rzuca się dziecku na pomoc. Na własną zgubę: „Z gara ulało się dokładnie tyle, ile powinno. Ni mniej, ni więcej (…) Strumień trafił najpierw, bardzo celnie, w twarz i pierś. Ale zaraz zebrał się w parzące rzeki, spływające po nieszczęsnym ciele”.
Dina wołała matkę, ale jej przerażające krzyki zagłuszyły wszystko: „(…) przebił się przez ściany. Dzwonił wszystkimi szybami. Wibrował kryształkami lodu na powierzchni śniegu. Wznosił się ku górze wraz z tłustym dymem z kominów. Cały fiord zamarł zasłuchany. Na wschodzie widać było różową smugę. Zimowy nieboskłon sparzony ługiem”.
Hejtrud umierała w męczarniach i krzyku całą dobę. A jej mąż stracił zainteresowanie córką, nie mógł wręcz znieść jej widoku, nie potrafiąc wyzbyć się żalu do niej o spowodowanie śmierci matki.
I tak dziewczynka pozostawiona samej sobie zamienia się w małą dzikuskę, zamyka się w swoim świecie, do którego nikt nie umie dotrzeć. Udaje się to dopiero nauczycielowi o imieniu Lorch, a przede wszystkim dźwiękom jego wiolonczeli (wkrótce okazuje się zresztą, że Dina ma niezwykły talent muzyczny). Więź, która połączy ją z nauczycielem, nie zmieni jednak faktu, że z nieokiełznanego dziecka przeistoczy się w równie dziką kobietę. Kobietę – wilczycę, wojowniczkę, amazonkę, nie przestrzegającą konwenansów i żyjącą według własnych zasad. Niezwykle pociągającą mężczyzn. Kobietę silną, a jednocześnie bardzo uduchowioną. Skrzywdzone dziecko. Kobietę, na której losy złożyło się znacznie więcej niż tylko jedna tragedia.
Nie opowiem Wam jednak historii Diny. Poznajcie ją sami.
Warto – nie tylko ze względu na wyjątkowy portret literackiej bohaterki. Herbjørg Wassmo doskonale oddaje także rzeczywistość norweskiej dziewiętnastowiecznej prowincji. Świat codziennych prac i zajęć, świat zapachów i smaków. Pięknie rysuje świat emocji i uczuć bohaterów. Naprawdę w wyjątkowy sposób przedstawia ich namiętności i miłość cielesną. A ponadto nadaje powieści znaczenia i sensy symboliczne.
Ja całkowicie utopiłam się w tej lekturze i z ogromną niecierpliwością czekam na kolejną część, noszącą tytuł „Syn” (księga Diny jest bowiem pierwszym tomem trylogii), którą Smak Słowa zapowiada już na styczeń 2017 roku.
Na zdjęciach zaś widzicie kadry z ekranizacji powieści z 2002 roku. Film powstał koprodukcji francusko-niemiecko-szwedzko-duńsko-norweskiej, zagrali w nim m.in. Gérard Depardieu w roli Jakuba, męża Diny dużo starszego od niej, Christopher Eccleston w roli tajemniczego Lea oraz Maria Bonnevie – niesamowita wprost jako Dina. Film przejmujący, bardzo dobry – choć oczywiście nie może się równać z literacką wersją.
Agata