Wichry nadciągnęły z północy.
Potężne, rozhukane, śmigały nad szarymi falami niczym tabuny oszalałych koni (…) Fale (…) pędziły przed siebie i wdzierały się daleko w ląd, by sięgnąć wydmy, by łamać drzewa i niszczyć wsie, a cofały się z pełnym rozczarowania sykiem jedynie po to, by ustąpić miejsca kolejnym.
Ludzie mawiali, że w takich chwilach granica, która oddzielała świat ludzki od świata bogów, stawała się wyjątkowo cienka.
Mieli rację. (Marcin Mortka „Wichura”)
Podczas szalejącej wichury, tuż po zachodzie słońca czy w obezwładniającej ciemności nocy, granice pomiędzy światem ludzkim a światem… nazwijmy go: światem magii, przekraczają dawno zapomniane byty. To niegdyś na ziemiach słowiańskich czczone bóstwa, budzące grozę demony i pomniejsze stwory czyhające na człowieka a to w gęstwinach lasu, a to w odmętach jeziora, czasem nawet w jego własnym domostwie. Autorzy opowiadań zebranych w antologii „Nawia. Szamanki, szeptuchy, demony” przypominają o słowiańskich porońcach, utopcach, leszych, o tym, jaki wpływ bogowie i inne istoty magiczne mogły mieć na życie ludzi, a także – zgodnie z tytułem – o szamankach, szeptuchach, mądrych babach (zwano je różnie), czyli o kobietach, które wiedziały i potrafiły więcej od innych. To one odczyniały uroki, odpędzały złe moce, leczyły. Żyły najbliżej potężnych, pradawnych mocy. Osiem krótkich form literackich przenosi czytelnika w miejsca, czasy, w sytuacje, w których słowiańskie wierzenia są nadal żywe. Czytaj dalej