Ellen Alpsten, „Córka carycy” – RECENZJA

Twój koniec oznacza twój początek. Żaden mężczyzna nie rozczaruje Cię tak jak kobieta. Przemówi do ciebie anioł. Najlżejszy ciężar będzie dla ciebie największym obciążeniem.

Tę przepowiednię usłyszała zaledwie czternastoletnia Lizeńka, a właściwie Elżbieta Piotrowna Romanowa, córka Piotr Wielkiego i Katarzyny, gdy w 1723 roku wraz z siostrą Anną zabłądziła do wąwozu Gołosow. Tajemnicze, owiane złą sławą miejsce znajdowało się w pobliżu Pałacu Zimowego w Kołomeńskim, gdzie obie dziewczynki spędzały najpiękniejsze chwile dzieciństwa, gdzie mogły czuć się wolne, nieskrępowane dworską etykietą, zupełnie inaczej niż w Sankt Petersburgu. Mogły biegać boso niczym chłopskie dzieci, do woli objadać się smakołykami przygotowywanymi przez ukochaną piastunkę, Illinczaję. Jednak to w tym dziecięcym raju Elżbietę dobiegły złowieszcze, prorocze słowa. Choć jej los zdawał się być przypieczętowany – miała zostać żoną króla Francji, Ludwika XV, rosyjską perłą w Wersalu – życie przyniosło jej niespodziewanie wiele rozczarowań i bólu. Mało kto udźwignąłby ciężar tylu dramatycznych doświadczeń, ale ona była carówną, Elżbietą Romanową! Kobietą niezwykle silną, odważną i namiętną. Nigdy się nie poddawała…

Powieść jest kontynuacją świetnej „Carycy”, której tytułową bohaterką jest matka Elżbiety, pochodząca z ludu Marta, nazwana później przez cara Katarzyną. „Córkę carycy” można czytać niezależnie, bez znajomości pierwszej części, choć do lektury obu książek gorąco zachęcam. Fabularyzowane biografie tych jakże ciekawych kobiecych postaci wyszły spod pióra Ellen Apsten, autorki urodzonej w Kenii, na stałe mieszkającej w Londynie, zafascynowanej historią Rosji, a zwłaszcza dynastią Romanowów. Z dużą pieczołowitością autorka oddaje więc meandry polityki rosyjskiej XVIII wieku, jej gwałtowność i brutalizm. Czytelniczki i czytelnicy zostają wrzuceni w wir dramatycznych wydarzeń, obserwują ciągłe zmiany, nagłe śmierci, kolejne narodziny. Na rosyjskim dworze nie ma pewników,  przyjaciele, członkowie rodziny nagle okazać mogą się zdrajcami, a ci, którzy zajmowali najwyższe w państwie stanowiska, w jednej chwili zostać mogą poniżeni, wyszydzeni, straceni.

To jednakże nie jedyny powód, dla którego od „Córki carycy”, choć to sporych rozmiarów pozycja, nie można się oderwać. Powieść buduje pełnokrwista bohaterka – obdarzona niezwykłą siłą, niepoddająca się przebiegowi zdarzeń, decyzjom mężczyzn, jak wydawać by się mogło powinna czynić kobieta XVIII wieku. Elżbieta jest pełna pasji i namiętności, także cielesnych (oddaje się fizycznej miłości, kocha jeść), ma wady, jak chociażby zamiłowanie do zbytku. Oczywiście znajdą się głosy zarzucające autorce, że Lizeńka to bohaterka nieco zbyt współczesna, że wątków romansowych, nawet bardzo odważnych, jest być może w książce nazbyt dużo. Trudno podobne zarzuty zupełnie odrzucić. A pomimo to – jak tę powieść dobrze się czyta! Także za sprawą doskonale zbudowanego tła obyczajowego i bardzo plastycznego języka. Czytając „Córkę carycy”, ma się przed oczami wspaniałe bogate stroje rosyjskiej arystokracji, widzi się zbytek rosyjskiego dworu kontrastujący z przerażającą biedą ludu. Niemal czuje się smak potraw serwowanych w Kołomeńskiem czy Sankt Petersburgu.

Nie sposób nie zapytać wreszcie o odbiór powieści w kontekście aktualnych wydarzeń politycznych na świecie. Czy tworząc cykl o Romanowach (notabene zaplanowany jak mówi wydawca jako trylogia!), autorka miała zamiar komentować agresję zbrojną Rosji wobec Ukrainy czy w ogóle współczesną politykę Rosji? Trudno powiedzieć, należałoby ją o to zapytać. Pewnym jest natomiast, że lektura „Córki carycy” czy wcześniejszej „Carycy” nasuwa refleksje na temat rosyjskiego imperializmu, okrucieństwa władzy i władców, społecznej zgody na to okrucieństwo. Czytając powieści Ellen Alpsten trudno oprzeć się wrażeniu, że pod tym względem od czasu  Romanowów Rosja niewiele się zmieniła…

Agata

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem MARGINESY
Zdjęcie okładki pochodzi ze strony wydawnictwa

Ellen Alpsten, „Córka carycy”, przeł. Daria Kuczyńska-Szymala, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2024, ilość stron: 480.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *