8 września w gdańskiej Sztuce Wyboru odbyło się spotkanie z autorem niebanalnej książki „Przez ucho igielne (sploty)”, w której miała przyjemność uczestniczyć Ola. Ján Púček okazał się postacią bardzo sympatyczną, z dużą swadą opowiadającą o swej twórczości, a także o licznych wątkach autobiograficznych. Po prostu – mówi, tak jak pisze, a pisze świetnie – przy okazji zachęcamy Was do sięgnięcia po książkę, jej recenzję znajdziecie tutaj. A tymczasem zapraszamy do krótkiej relacji Oli z tego wydarzenia.
Púček zaczął od wyjaśnienia znaczenia motta, wybrał nieprzypadkowo wiersz Štefana Strážaya „Dom”, którego poezja jest jak fotografia i w tych 12 wersach zawarte zostało właściwie wszystko to, co chciał przekazać w powieści. Nawiasem mówiąc zdjęcia odegrały w tym spotkaniu ciekawą rolę, ale o tym za chwilę. Sporo miejsca poświęcone zostało tytułowi książki i temu, jak go interpretować. Skojarzenia płyną oczywiście w kierunku biblijnej przypowieści, ale okazało się, że autor zaakcentować chciał nim krawieckie rzemiosło – wszak główni bohaterowie powieści to murarz i krawcowa. Wielu z nas nie uświadamia sobie, jak fundamentalną czynnością jest szycie ubrań. Są one jedną z najbardziej podstawowych rzeczy na świecie, okrywają ciało przed nagością, rzadko kiedy myślimy o tym, że ktoś je musiał przecież uszyć.
Z wielu opowieści snutych przez autora najciekawsze wydało mi się przede wszystkim uzyskanie odpowiedzi, na ile autobiograficzna jest stworzona przez niego historia. Wątek ten zdominował zresztą większą część spotkania. Jan – bohater książki, czyli dziadek Púčeka, zmarł kiedy Jan – wnuczek – miał 7 lat. Okazał się jednak postacią na tyle pasjonującą, że zaczął on gromadzić relacje i wspomnienia, swojej babci, ale też cioć i wujków, z których później utkał swoją opowieść. Jak sam mówi:
Tę historię trzeba było opowiedzieć. Wszystko, co jest w tej książce miało na mnie ogromny wpływ. Kiedy byłem mały mówiło się o tym, że dziadek był ponad pięć lat w obozie. Wtedy ten problem zaczął we mnie żyć. Chciałem mu się przyjrzeć. Można powiedzieć, że ten temat mnie szukał i znalazł.
Spotkanie miało w ogóle bardzo osobisty charakter, nie tylko ze względu na bardzo emocjonalny związek autora z bohaterami powieści. Autor pasjonująco opowiadał o swoich przodkach i ich zawiłych losach. W tle wyświetlały się zdjęcia i różne dokumenty, czy listy, do których dotarł Púček. Doskonale uzupełniły narrację, ten prosty w sumie zabieg pozwolił na jeszcze lepsze zrozumienie istoty książki i stosunku pisarza do opisywanych postaci. Przyznał na koniec, że jednym z najważniejszych – a może nawet najważniejszym – elementem jest dla niego pamięć, to ona popchnęła go w dużej mierze do utrwalenia barwnej historii dziadka i babci na kartach powieści. Zdradził też, że kolejna książka, nad którą już pracuje, w całości poświęcona będzie właśnie pamięci.
Na koniec tej krótkiej relacji mam drobną uwagę do organizatorów. Nie było łatwo trafić na spotkanie, na przyszłość może warto przygotować niewielki plakat, bądź informację na zewnątrz budynku. Wokół kręciło się mnóstwo ludzi, zupełnie nieświadomych, że omija ich niezwykle ciekawe wydarzenie.
Nie ukrywam, że „Przez ucho igielne (sploty)” zrobiło na mnie duże wrażenie, wiele obiecywałam sobie po wieczorze z pisarzem i się nie zawiodłam. Ján Púček ma zdolność do tkania z pozornie prostych doświadczeń świetnych opowieści i takie było całe spotkanie.
Ola
Takie spotkanie to super sprawa 🙂
To prawda:) Zazwyczaj spotykamy autora „pod drugiej stronie” – tekstu, który napisał, ewentualnie w mediach. Kontakt bezpośredni pozwala poznać go bliżej i być może lepiej zrozumieć, o czym pisze.