Halloweenowe propozycje książek dla tych, którzy niespecjalnie lubią się bać

Od kilku przynajmniej dni czytelnicza blogosfera zarzuca nas propozycjami książek na Halloween. Krwawe horrory, mroczne powieści grozy, kryminały mrożące krew w żyłach… Wspaniale, ale co z czytelnikami, którzy wcale nie chcą obgryzać paznokci ze strachu?

Otóż – właśnie dla tych, którzy niespecjalnie lubią się bać – mamy kilka propozycji książek, które pozostają w halloweenowym klimacie, ale na pewno nie spowodują, że nie zmrużycie oka do białego rana. No, chyba że lektura tak Was pochłonie, że nie będziecie mogli się od niej oderwać:)

Zatem – zapieliście pasy? Gotowi na nietypowe halloweenowe lektury? Zaczynamy!

Po pierwsze więc mamy thriller, który przeniesie Was w zaułki XIX-wiecznej Pragi, pociągnie w historię zbrodni dokonywanych przez okrutnego psychopatę i… tak odurzy absurdalnym, czeskim humorem, że zanim pomyślicie choćby o strachu, popłaczecie się ze śmiechu! Bo to nie zwykły thriller, a jedyny w swoim rodzaju porno-gastro thriller – „Młyn do mumii” Petra Stančika (przeł. Mirosław Śmigielski, Stara Szkoła 2016).

Jest noc noworoczna przełomu 1865 i 1866 roku. Komisarz praskiej policji, Leopold Durman, opuszcza gościniec Pod Rozszarpanym Wężem (gdzie biesiadował w towarzystwie Kociarzy, czyli członków stołowego stowarzyszenia Srebrnej Kotki). Punktualnie o północy ma się odbyć wielkie wydarzenie – uruchomienie nieczynnego od lat Orloja, zegara na Ratuszu Staromiejskim. I rzeczywiście, mechanizm zegara rusza, w niebo wzbijają się kolorowe fajerwerki i korki musującego wina, tłumy wiwatują. Uroczystość przeradza się  w żywiołowe świętowanie. A wtem, wśród odgłosów nocnych uciech wrażliwe ucho stróża prawa wychwytuje wołanie o pomoc. To ranny w głowę staruszek. Pokazuje ręką na „ciemną otchłań” (czyli nieoświetloną lampami gazowymi część miasta, żydowskie getto), mówiąc: „ziemia otworzyła się i cisnęła we mnie kamieniem”. Nieustraszony Durman rusza we wskazanym kierunku, jednak:

Już po kilku krokach postawionych w getcie nierówny bruk zaczął kołysać się komisarzowi pod stopami. Durman zatrzymał się, naciągnął kurek pistoletu i skontrolował kciukiem, czy mosiężna spłonka jest należycie osadzona. Oczy szybko przywykły do ciemności. Ujrzał, jak kostki brukowe wybrzuszają się i trą o siebie. Rozbrzmiał dźwięk przypominający wyciąganie korka z butelki i jedna kostka wystrzeliła w ciemność, gdzie po chwili wybiła okno. Antyczny nos Durmana został spowity trupim odorem. Kostki zaczęły wylatywać spod podeszw lakierek, szorstka powierzchnia jednego z kamieni otarła się o płatek uszny i zdarła zeń kawałeczek skóry. Smród gęstniał i stawał się namacalny. Durman zaczął wycofywać się, lecz noga poślizgnęła mu się i wpadła w coś obrzydliwie miękkiego.

Nasz komisarz najzwyczajniej w świecie wdepnął w trupa. Mało tego – ledwo utrzymał równowagę, usiłując oswobodzić obutą stopę spod kręgosłupa denata! Całą recenzję przeczytacie tutaj.

Po drugie – nie wychodząc z czeskich klimatów – mamy powieść, która jest po trosze powieścią grozy, po trosze kryminałem, ale szerokie jest w niej także tło historyczne, społeczne, a nawet obyczajowe. To „Lord Mord” Miloša Urbana (przeł. Katarzyna Kępka-Falska, Książkowe Klimaty, 2015), powieść portretująca ponownie stolicę Czech w stylu noir. Pragę owianą tajemnicą i grozą, głównie za sprawą miejskiej legendy.  Podczas swoich wędrówek po mieście główny bohater, hrabia Arco, staje się świadkiem morderstw popełnionych na młodych kobietach z półświatka. Odpowiedzialny za nie ma być niejaki Mięsko – żydowski upiór, Kleinfleisch, postać ze starych praskich opowieści. Straszne? Być może –  jednak ten mroczny wątek rozmywa się nieco, łagodnieje w zestawieniu z mnogością innych tematów. Powieść jest bowiem wielowymiarowa, dziwaczna aż, lecz bardzo interesująca. Znajdziecie w niej także cudowne portrety dawnej praskiej architektury, smaczki historyczne i obyczajowe. Zdecydowanie to książka warta grzechu! Obszerniejszą recenzję przeczytacie TUTAJ.

Po trzecie chcemy zachęcić Was do thrillera – klasyki gatunku, książki niepokojącej, doskonale skonstruowanej, stopniującej napięcie, a jednak bardziej zmuszającej do refleksji niż panicznego rwania włosów z głowy. Nie bez powodu „Na pokuszenie” Thomasa Cullinana  (przeł. Anna Owsiak, Jerzy Wołek-Łaniewski, Jan Wąsiński, Aga Zano, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2017) zostało zaadaptowane do wersji filmowej przez słynną Sofię Coppolę.

Jest rok 1864. Wirginia. Od trzech lat w Stanach Zjednoczonych Ameryki trwa wojna secesyjna. Wojna długa, krwawa i okrutna. Działania zbrojne zdają się nie mieć końca, a drogami przemieszczają się oddziały wojsk (i tych z Południa, i tych z Północy), składające się z żołnierzy wymizerowanych, zmęczonych, obdartych i głodnych. Tymczasem na uboczu wojennych szlaków stoi podupadły majątek rodziny Farnsworthów. Dwie siostry, Martha i Harriet Farnsworth, uczyniły zeń pensję dla panien. Niegdyś w szkole uczyło się więcej dziewcząt, ale niespokojne czasy sprawiły, że zostało ich zaledwie pięć, w wieku od dziesięciu do siedemnastu lat. Oczywiście docierają tu odgłosy wojny, posiłki nie są tak bogate jak w dawniejszych czasach, ojcowie i bracia wielu dziewcząt zginęli bądź trwają gdzieś na froncie, a jednak rytm dnia na pensji nie zmienia się, regularnie odbywają się lekcje literatury i francuskiego, a Martha i Harriet Farnsworth dbają o swoje podopieczne i przekazują im wiedzę, jaką panny z dobrych domów powinny posiadać. Czyżby oaza spokoju i bezpieczeństwa w wojennej zawierusze? Oczywiście tylko z pozoru. Całą recenzję tej świetnej powieści przeczytacie TUTAJ.

Po czwarte wreszcie – już na deser – klasyczny kryminał mistrzyni gatunku, Charlotte Link. Spod jej pióra wyszło wiele ciekawych książek, ale naszym zdaniem szczególnie warto sięgnąć po „Drugie Dziecko” (przeł. Dariusz Guzik, Wydawnictwo Sonia Draga, Warszawa 2011). Powieść zaczyna się – jak przystało na kryminał – od brutalnego morderstwa, a właściwie dwóch. Próbuje je wyjaśnić ambitna pani komisarz Valerie Almond. Kolejne karty książki odkrywają tajemniczą historię sprzed kilkudziesięciu lat. Okazuje się wkrótce, że zamordowana Fiona była jednym z dzieci ewakuowanych z Londynu w czasie II wojny światowej, trafiła właśnie w okolice Scarborough. Towarzyszył jej chłopiec, głęboko upośledzone dziecko, oboje zostali przygarnięci przez rodzinę Beckettów. O „drugim dziecku” niedługo po wojnie ślad zaginął. Od tej pory powieść zaczyna biec dwutorowo. Obserwujemy toczące się śledztwo, poznajemy też, z przytaczanych fragmentów pamiętnika Fiony, okoliczności ewakuacji i losy obojga dzieci. Co tak naprawdę wydarzyło się na farmie Beckettów obecnie i w dalekiej przeszłości? Charlotte Link wprowadza tutaj wiele elementów, budujących nastrój – rozległe i ponure angielskie pustkowia, tajemniczą farmę na odludziu… Jednak naszym zdaniem, najciekawsza w jej powieściach jest  psychologiczna, motywacja przestępcy i zachowanie ofiary, problem winy i relacje między bohaterami. Wszystko to razem tworzy mieszankę, od której naprawdę trudno się oderwać. Całą recenzję książki przeczytacie TUTAJ.

Cóż pozostaje, Kochani? To jasne – nie bać się, tylko czytać!

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *