Caroline Eriksson „Zniknięcie” – RECENZJA

Znacie to uczucie, kiedy budzicie się z wrażeniem, że całą noc goniliście za czymś we śnie i to coś ciągle Wam uciekało… Więc taka właśnie jest powieść Caroline Eriksson „Zniknięcie”. Główna bohaterka, Greta, szuka męża i córeczki, którzy przepadli bez śladu na wyspie owianej wyjątkowo złą sławą. Szuka, ale z każdym przeczytanym rozdziałem czytelnik nie wie już, czy oni naprawdę zaginęli, czy to wszystko dzieje się tylko w głowie Grety, a może wydarzyło się coś jeszcze straszniejszego… W tej książce nic nie jest takie, jak się początkowo wydaje, autorka długo prowadzi z czytelnikiem grę, a jej rozwiązanie jest dużym zaskoczeniem. Powieść wciąga bez reszty, jeśli lubicie thrillery, dreszcz emocji i psychologiczne łamigłówki, to sięgnijcie po „Zniknięcie”. Nie będziecie żałować!

Greta, Alex i czteroletnia Smilla spędzają wakacje w Marhem, popularnym letnisku, a ponieważ jest koniec lata i zaczął się rok szkolny, jest ono całkowicie opustoszałe. Cała trójka wybiera się na wycieczkę na wyspę na środku jeziora. Alex z córeczką idzie na spacer po wyspie, Greta zasypia zaś w łódce. Budzi się po kilku godzinach i z jakiegoś powodu wie, jest głęboko przekonana, że oni nie wrócą, że zniknęli na dobre. Być może przeczucie to wiąże się z opowieściami o zbiorniku wodnym, jakie snuł po drodze jej ukochany.

Alex twierdzi, że ten zbiornik wodny „z pewnością  ma oficjalną nazwę w jakimś rejestrze, ale tutejsi mieszkańcy od zawsze nazywali go Marą. Mówi więcej. Opowiada historie, jedną straszniejszą od drugiej, o jeziorze i o tym, do czego rzekomo jest zdolne. Powtarza miejscowe legendy, które głoszą, że te wody są zaklęte i że zło z jeziora potrafi wnikać w ludzi, mącić im umysły i skłaniać do popełnienia potwornych czynów. Dorośli i dzieci znikali w tych stronach bez śladu, lała się krew. Tak w każdym razie mówią legendy.

Mimo początkowej pewności, że bliscy zniknęli na zawsze, Greta zaczyna jednak ich szukać. Najpierw na wyspie, potem w domku. Zdezorientowana i wykończona wraca na wyspę, znajduje tam potwornie okaleczoną wiewiórkę. Na domiar złego natyka się na grupę nastolatków, którzy najwyraźniej lubią okrutne zabawy. Greta popada w coraz większe otępienie i zdenerwowanie. Ma coraz większe zaniki pamięci. Zaczyna przypominać sobie inny koszmar, gdy w dzieciństwie zniknął jej tata. Co tak naprawdę stało się z Alexem i Smillą, czy to Greta odpowiada za ich zniknięcie, a może oni w ogóle nigdy nie istnieli i to wszystko tylko wytwór jej umysłu? Okazuje się, że… Oczywiście nie zepsujemy ci czytelniku przyjemności odkrywania fabuły, na te pytania poszukać musisz odpowiedzi samodzielnie!

Caroline Eriksson stworzyła w powieści „Zniknięcie” niezwykle przejmujący klimat. Uczucie nieustannego zagrożenia, dezorientacja, powracające koszmary z przeszłości i niepewność co do własnego ja towarzyszą głównej bohaterce opowieści. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, dzięki czemu czytelnik bardzo szybko zostaje w nią wciągnięty. Ma wrażenie, jakby był nie tylko obserwatorem wydarzeń, ale tkwił wręcz w głowie Grety, co na początku może nieco męczyć, jednak zakończenie, jak przystało na thriller psychologiczny, w pełni to rekompensuje.

Najciekawsze w tej powieści jest jednak to, że fabuła prowadzi w zupełnie inne miejsce, niż się przez bardzo długi czas wydaje. Nie sposób przewidzieć rozwój wypadków. Nie mogę zdradzić Wam, o czym tak naprawdę jest ta historia, ale zaskoczenie gwarantowane. Autorka umiejętnie buduje napięcie, a kiedy już odkrywa karty przed czytelnikiem, wydarzenia toczą się błyskawicznie. Bardzo głęboko sięga do psychiki swoich postaci, ich przeżycia i doświadczenia prowokują do przemyśleń, na długo po przeczytaniu ostatniej strony.

Moim zdaniem naprawdę mocna rzecz, polecam!

Ola

Moja subiektywna ocena: 7/10

Caroline Eriksson, „Zniknięcie”, przeł. Paulina Rosińska, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2017, liczba stron: 253.

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *