„Wanda Chotomska. Nie mam nic do ukrycia” Barbary Gawryluk (Wydawnictwo Marginesy, 2016) to właściwie nie biografia, a zapis rozmów z autorką Jacka i Agatki, wspomnień ważnych osób z jej otoczenia, zbiór historii i anegdot.
Wyłania się z nich portret niezwykle płodnej i utalentowanej autorki literatury dla dzieci i portret niezwykłej kobiety. Charyzmatycznej, dowcipnej, pięknej, o wielkiej sile i energii życiowej, oddanej pracy artystycznej, ale też niepozbawionej wad…
„Zawsze kiedy mam rano problem z podniesieniem się z łóżka, wystarczy, że pomyślę o Wandzie. I mówię sobie: „Weź się w garść, ty gnijesz w pościeli, a Wanda już od co najmniej dwóch godzin jest na chodzie, elegancka, ubrana tip-top, uczesana, w makijażu”. [Joanna Olech]
„Gdyby handlarze dopalaczami byli bardziej oczytani, wśród różnych Mocarzy, Tajfunów i Lordów Koksu wcześniej czy później pojawiłby się pewnie środek o nazwie Wanda Chotomska. Pobudzający, usuwający zmęczenie, wzmacniający pamięć, obniżający barierę strachu, a nade wszystko poprawiający pracę mózgu. Zwykły śmiertelnik musiałby go dzielić na 4 części”. [Grzegorz Kasdepke]
Pojawia się też w książce cała plejada słynnych postaci: pisarzy, ilustratorów książek, dziennikarzy, postaci z artystycznego świata. Jest więc Miron Białoszewski – oddany przyjaciel Wandy, jest Brzechwa, Szancer, jest Bohdan Butenko, Włodzimierz Korcz i wielu innych.
I jeszcze jeden bohater – PRL-owska absurdalna rzeczywistość, w której ci ludzie kultury musieli się odnaleźć.
Świetnie się czyta tę pozycję, świetnie ogląda (mnóstwo w niej ilustracji, fotografii, okładek książek, fragmentów gazet, starych listów, notatek…).
Wywołuje uśmiech, ale i skłania do refleksji.
Gorąco polecam – do poczytania, na prezent (ja już poszukuję egzemplarza w dobrej cenie dla pewnej bliskiej mi odrobinę starszej Pani, ale ciiiii….)
Agata