23 czerwiec – Dzień Ojca

Jak wiemy – my blogerzy, recenzenci, piszący o książkach – każda okazja jest dobra, żeby polecić coś do czytania. Na wielu blogach książkowych pojawiły się więc wpisy o książkach na Dzień Taty. A ponieważ nie chciałam robić tego samego co wszyscy, trochę też się zgapiłam i głupio mi w sam Dzień Taty polecać Wam książki dla męskich rodzicieli (bo kiedy niby mielibyście zdążyć je zamówić czy kupić w księgarni), w dodatku zostałam sama na zabookowanych włościach (druga zabookowana część w postaci Oli – przebywa w szerokim świecie) – napiszę Wam dziś po prostu o ulubionych książkach Mojego Taty.

Tata czytał i czyta dużo, a ja wiem, jak trudno jest wskazać te najukochańsze pośród najukochańszych książek. Zwłaszcza, że zdecydowałam się wymienić tylko trzy. Wyboru dwóch dokonałam więc samozwańczo (i raczej nie powinnam się pomylić). Trzecią musiałam skonsultować.

A zatem lekturowy parnas mojego Taty, the best of the best, przedstawia się następująco (*kolejność prawdopodobnie ma znaczenie):

1. Jaroslav Hašek „Przygody dobrego wojaka Szwejka”. Klasyka czeskiego humoru! Groteskowego, prześmiewczego, ukazującego świat w krzywym zwierciadle. I jednocześnie – jak wiele o tym świecie mówiącego. Przesympatyczny Szwejk – niczym Odyseusz – wędruje i wędruje, wciąż na swej krętej drodze napotykając nowe przeszkody. Ale przecież on wcale nie pragnie dotrzeć do Budziejowic, przeciwnie! – nie spieszy mu się tam wcale. Gdzie mu tam na wojnę! Kontynuuje więc swoją wędrówkę, przypatrując się monarchii i jej instytucjom: armii, administracji państwowej i Kościołowi. A te Hašek deformuje do granic absurdu. Doskonała, śmieszna i mądra lektura!

Dzięki Szwejkowi prawdopodobnie i ja złapałam bakcyla czeskiego humoru literackiego. Umierałam ze śmiechu (zresztą podobnie jak i mój Tata), czytając „Ostatnią Arystokratkę” Evžena Bočka, bardzo poruszył mnie absurdalny i porażający humor Ludvika Vaculika w „Świnkach morskich”, a już po prostu rozpływałam się ze szczęścia, czytając zdumiewający „Młyn do mumii” Petra Stančika (Tato, zdaje się, że masz Mumię do nadrobienia!).

2. Michaił Bułhakov „Mistrz i Małgorzata”. Powieść genialna! Powieść – legenda! Także i jedna z najważniejszych książek mojego życia. Łącząca w sobie realizm i mistycyzm, świadectwo dramatu ludzkiej egzystencji i humor rozbawiający do łez, traktat religijny i piękna opowieść miłosna. Powieść tak głęboka, tak pojemna, pełna symboli, odniesień do kultury i ukrytych znaczeń – że opisanie jej w kilku zdaniach jest właściwie niemożliwe.

„Mistrza i Małgorzatę” czytałam na pewno kilka razy. Ale właśnie zrobiłam sobie postanowienie ponownej lektury w te wakacje (Tato! Może i Ty poczytasz?).

 

3. James Jones „Cienka czerwona linia”. O tej powieści nie napiszę Wam wiele, bo jej po prostu nie czytałam. To jedna z najsłynniejszych książek o tematyce wojennej (a mi jakoś do tego tematu daleko). Tytułowa „cienka czerwona linia” to, według przytoczonego przez Jamesa Jonesa przysłowia, granica między szaleństwem a rozsądkiem. Słynna jest filmowa adaptacja powieści z 1998 roku, w której wystąpiła cała plejada sław, m. in. Sean Penn, Adrien Brody, George Clooney, John Cusack czy Woody Harrelson. Może jednak powinnam nadrobić tę czytelniczą zaległość? Co myślisz, Tato?

Kadr z filmu. Źródło zdjęcia: http://1.fwcdn.pl/ph/00/28/28/238884.1.jpg

Kończąc, robię to, co w dzisiejszym dniu najważniejsza, tj.

Życzę wszystkim Ojcom, Tatom, Tatusiom, także Tobie  – mój osobisty Tato

wszystkiego, co najlepsze, mnóstwo zdrowia i sił, które pozwolą Wam jeszcze długie lata cieszyć się dobrymi książkami!

Agata (także w imieniu chwilowo nieobecnej Oli)

 

Ps. Tato! Pan z rysunku oczywiście nie przedstawia Ciebie. To taki po prostu przykładowy tata, tata-uniwersalny))

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *