Suzanne Berbezat, „Frida Kahlo prywatnie” – RECENZJA

Frida Kahlo to artystka – legenda, artystka – fenomen. Za życia znano ją przede wszystkim jako żonę słynnego męża, bodaj największego meksykańskiego malarza swoich czasów, Diego Riviery, ekscentryczną, o oryginalnej urodzie, od czasu do czasu poświęcającą czas malarstwu. Po śmierci wizerunek jej postaci, utrwalany wielokrotnie przez nią samą na autoportretach, kobiety o ciemnych włosach, zazwyczaj mocno upiętych na czubku głowy, z charakterystycznie zrośniętymi brwiami, najczęściej w tradycyjnym meksykańskim stroju – stał się rozpoznawalny na całym świecie. Emocje budzi malarstwo Fridy – odważne, pełne symboli, często poruszające temat kobiecej seksualności, mówiące wiele o życiu artystki, wyrażające ból i rozpacz kobiety.

Nic zatem dziwnego, że wystawa prac Fridy Kahlo i Diego Riviery, jaką można oglądać do 21. stycznia przyszłego roku w poznańskim w Centrum Kultury Zamek, cieszy się ogromną popularnością. W związku z tym ważnym wydarzeniem Wydawnictwo Marginesy zdecydowało się na kolejną publikację poświęconą meksykańskiej artystce. O ile jednak wydana w 2015 roku „Frida” Bárbary Mujica to powieść pisana z perspektywy siostry Fridy, Cristiny Kahlo, fikcja literacka oparta jedynie na ważnych faktach z życia malarki, o tyle najnowsza propozycja Marginesów – „Frida Kahlo prywatnie” Suzanne Barbezat – to rzetelna biografia, pięknie wydana i bogato ilustrowana. To przystępnie napisane kompendium wiedzy o Fridzie, jej życiu, pasjach, miłości,  a zarazem klucz do zrozumienia niezwykłej twórczości.

Frida Kahlo, a właściwie Magdalena Carmen Frieda Kahlo y Calderón urodziła się  6 lipca 1907 roku, sama jednak jako datę swoich urodzin podawała rok 1910. W tym roku wybuchła bowiem rewolucja meksykańska, a Frida miała skłonność do mitologizowania własnego życia (tę swoistą automitologię przedstawia na wielu swoich pracach). Choć czuła się na wskroś Meksykanką, jej ojciec, Guillermo Kahlo, był z pochodzenia Niemcem. Odziedziczywszy aparat fotograficzny po teściu, zajął się fotografią. Okazał się zresztą niezłym fotografem, mimo braku wykształcenia w tym kierunku. Frida była ulubioną spośród jego czterech córek. Była „wybuchowa i kapryśna, miała zdolności przywódcze, a uległe i mniej przebojowe siostry łatwo dawały sobą manipulować (…) lubiła dokazywać i żartować, ale miała też skłonność do refleksji”. Niewątpliwie była też inteligentna – gdyby nie bardzo poważny wypadek, jakiemu uległa jadąc tramwajem – zostałaby lekarką. Jej życie naznaczyły jednak problemy zdrowotne, będące konsekwencją odniesionych podczas wypadku poważnych obrażeń, a także przebytej w dzieciństwie choroby polio. Ból i cierpienie stały się nieodłączną częścią jej życia.

Oczywiście ważne miejsce w biografii Fridy zajmuje miłość jej życia, Diego Riviera, mężczyzna znacznie od niej starszy, gdy go poznała – żonaty, kobieciarz, a przy tym bynajmniej nie ideał męskiej urody. W 1929 roku Frida i Diego wzięli ślub cywilny.

Tworzyli osobliwą parę. Ona miała dwadzieścia dwa lata (choć twierdziła, że dziewiętnaście), była drobna, o wzroście sięgającym niewiele ponad półtora metra. On zaś, dwa razy starszy, wysoki i pulchny, był w dodatku ateistą i słynnym kobieciarzem – właśnie ożenił się po raz trzeci. Nie spodobał się matce Fridy, mówiła, że to małżeństwo słonia i gołębia, ale najbardziej przeszkadzało jej, że w oczach Kościoła katolickiego Diego wciąż pozostawał mężem Lupe. Ojciec Fridy okazał większe zrozumienie. Rozumował pragmatycznie, wiedział, że jego córka najprawdopodobniej przez całe życie będzie mieć problemy zdrowotne, i ulżyło mu, że znalazła męża, który o nią zadba i opłaci leczenie. Szczęście Fridy było dla nich ważne, a łatwo dało się dostrzec, że naprawdę zakochała się w Diegu, i jemu też bardzo na niej zależało. Przed ślubem Guillermo ostrzegł Diega, że Frida nigdy nie będzie w pełni zdrowa, a także, że „kryje się w niej diabeł”. To drugie prawdopodobnie tylko wzmogło zainteresowanie przyszłego męża.

Małżeństwo pary malarzy było burzliwe i niekonwencjonalne, oboje nie byli sobie wierni, ale rozumieli się w sferze artystycznej, wspierali w swoich działaniach, dzielili przekonania polityczne, bez wątpienia łączyło ich wielkie uczucie. Frida i Diego podróżowali po świecie, mieli wielu przyjaciół w świecie polityki i sztuki. To Meksyk był jednak ich miejscem na ziemi, łączyło ich także poczucie meksykańskiej tożsamości.

Suzanne Berbezat przedstawia historię Fridy Kahlo, wrażliwej, silnej, niezależnej kobiety, opierając się na faktach. Nie fabularyzuje, nie snuje domysłów. Mimo to (lub być może – dzięki temu) czyta się tę biografię z dużą przyjemnością. Tym bardziej, że ilustruje ją bogaty materiał – fotografie i prace Fridy, który autorka skrupulatnie omawia. To rzeczywiście ładna, ale i bardzo ciekawa książka, nie tylko dla osób zainteresowanych sztuką, dla tych zaś, którzy  jak ja w planach mają jeszcze zobaczenie poznańskiej wystawy – pozycja wręcz obowiązkowa!

Agata

Suzanne Barbezat, „Frida Kahlo prywatnie”, przeł. Anna Basara, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2017, ilość stron: 175.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *