Jacek Galiński, „Kółko się Pani urwało” – RECENZJA W DNIU PREMIERY

„Kółko się pani urwało” to debiut powieściowy Jacka Galińskiego, reklamowany jako komedia kryminalna. Główną bohaterką książki jest zażywna staruszka, która gdy ktoś włamuje się jej do mieszkania, a następnie w tej samej kamienicy zamordowany zostaje jej sąsiad, postanawia wziąć niemrawo toczące się śledztwo we własne ręce. W tle zaś mamy Warszawę i bardzo głośny, aktualny temat reprywatyzacji. Powieść czyta się nieźle, jednak mój największy problem z nią jest taki, że mnie w ogóle nie śmieszy. Ale może Was rozbawi ta historia.

Zofia Wilkońska to siedemdziesięcioletnia emerytowana nauczycielka, żyjąca w kamienicy w centrum Warszawy, w cieniu biurowców. Budynek jest co prawda doskonale położony, ale czasy świetności ma dawno za sobą. Jest tu brudno, śmierdzi, wiele rzeczy wymaga pilnych napraw, jak na przykład winda. Starsza pani wraca pewnego pięknego dnia z nieudanej wyprawy po kurczaka w promocji i co zastaje w swoim mieszkaniu? Bałagan, który jest pozostałością po włamaniu.

Oparte o ścianę drzwi wejściowe były zdemolowane. Zawiasy wisiały na śrubach, zamki były wyłamane. Wszystkie cztery, mimo że tak solidne. Jedno spore pęknięcie wskazywało na dużą siłę uderzenia. Do ich sforsowania musieli użyć czołgu. Szafa i lustro nienaruszone. Szuflada toaletki rzucona na podłogę, a jej zawartość rozsypana. Klucze, paragony, śrubokręt, zapałki. Zajrzałam ostrożnie do salonu. Nikogo. Tam też bałagan. Półki, szafki i szuflady otwarte. Zawartość na podłodze. Książki, ubrania, dokumenty. Podobnie w kuchni i w łazience.

Weszłam do sypialni i natychmiast przeszła mi dziwna i trochę chora fascynacja nową sytuacją. Na podłodze leżał sponiewierany – zmięty i może nawet zdeptany! – mundur galowy Henryka. Wszelkie granice zostały przekroczone. Zrobiło mi się słabo. Musiałam się podeprzeć. Jaki bydlak mógł to zrobić? Jaka bezduszna menda mogła dopuścić się do sprofanowania mojej najświętszej pamiątki po mężu? Żyć mi się odechciało.

Trop prowadzi do sąsiada bez nogi, któremu Pani Zofia bezceremonialnie pakuje się do mieszkania, w celu odbicia swoich kosztowności, dokumentów oraz gotówki, w zawrotnej kwocie dwóch tysięcy dwustu złotych. I pełen sukces, znajduje biżuterię, a nawet pieniądze, tyle tylko że trzymający je nadal w ręku sąsiad jest mocno nieżywy. Starsza pani jest nie w ciemię bita, oglądanie seriali w telewizji też robi swoje. Zaciera po sobie ślady i wraca do mieszkania.

Wkrótce na horyzoncie pojawiają się dwaj nieco gamoniowaci policjanci, Borewicz i ten drugi, jak mu tam… A tak, Colombo. Okazują się na tyle biegli w swoim fachu, że szybko łączą obie sprawy z osobą Pani Wilkońskiej, która – pomimo swojego sprytu! – staje się główną podejrzaną. Cóż jej zatem pozostaje? Zakasuje rękawy i zabiera się za śledztwo, które dość szybko zaczyna krążyć wokół tematu reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie.

Akcja książki „Kółko się pani urwało” Jacka Galińskiego toczy się wartko, temat jest nośny. Nie ma chyba osoby w Polsce, która nie słyszałaby o przekrętach związanych ze skupowaniem roszczeń do kamienic i przejmowaniem ich potem za bezcen. Jak przystało na kryminał, w finale mamy duże zaskoczenie i twist, który zapowiadać może zresztą kolejne przygody żwawej staruszki.

Jak wspomniałam jednak na wstępie – mój problem z tą książką jest taki, że nie tylko, że wcale mnie nie rozbawiła, a wręcz przeciwnie. Z każdym kolejnym rozdziałem byłam bardziej przygnębiona. Autor opisuje bowiem świat brzydki, pełen okrutnych ludzi, w którym liczy się siła, a wygrywa chamstwo i agresja. Zofia Wilkońska jest emerytką niemal przymierającą głodem – liczy każdy grosz, suma dwóch tysięcy złotych to dla niej fortuna, a w sklepach szuka przecenionej żywności. Każda jej przygoda w jakimś sensie związana jest zresztą z jedzeniem. Od denata kradnie kawę i słodycze, w szpitalu podjada pacjentowi przyniesione pomarańcze itp., itd. Ten – zaskakująco realistyczny obraz polskiego emeryta – dopełnia charakter Pani Zofii. Jest zgorzkniała i zagubiona w świecie, który o niej zapomniał, a którego ona z kolei zrozumieć już nie jest w stanie.

Później dopiero pomyślałam sobie, że Krępy nie rozpoznał mnie nie dlatego, że byłam superbohaterką, tylko dlatego, że byłam dla niego nikim. Podobnie jak dla wielu innych osób. Wypychana poza społeczeństwo niedojadająca staruszka. Dawno już powinna zwolnić miejsce na planecie dla następnych, młodszych, zdrowszych, mających ważniejsze sprawy. Na przekór wszystkim kurczowo trzymająca się resztek życia. Nie wiadomo w jakim celu.

Sama jestem ciekawa, jak się potoczą dalsze losy debiutującego Jacka Galińskiego i jego powieści. Dziś wszak jej premiera. Może to ja po prostu jestem pozbawiona poczucia humoru? Jeśli macie inne wrażenia – koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach.

Ola

Jacek Galiński, „Kółko się pani urwało”, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2019, ilość stron: 303.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.


    • To dobrze, że autor znajduje swoich czytelników. Mnie obraz starszej Pani, jej opryskliwość i charakter w ogóle nie rozbawił, podobnie jak rozwiązania fabularne. Ale ile ludzi, tyle przecież opinii 🙂 Pozdrawiam serdecznie Ola

  1. Mnie się podobało 🙂 Może nie zaśmiewałam się w głos, bo też i ciężko mnie rozbawić, ale czytało mi się naprawdę dobrze, zresztą książkę dostałam od koleżanki, która też ją chwaliła. W każdym razie autor na pewno sobie grono przychylnych czytelników już zebrał, a ja chętnie do niego dołącze i jestem ciekawa, co będzie w kolejnych książkach. Pozdrawiam 🙂

    • Dziękujemy za komentarz! My jesteśmy ciekawe powiedzmy umiarkowanie 😉 Zdaje się, że w planach jest kilka kolejnych tomów, więc fani autora z pewnością będą zadowoleni!
      Pozdrawiamy ciepło 🙂

  2. Ta książka to doskonała zabawa! Jest interesująca, błyskotliwa i przezabawna. Po raz pierwszy podczas czytania książki śmiałam się w głos.

    Polecam na poprawę humoru 🙂

  3. Przeczytałam ze 100 stron i więcej nie dam rady. Ktoś porównał autora do Joanny Chmielewskiej i dlatego w ogóle skusiłam się na tę książkę, na szczęście z biblioteki. Nie zaśmiałam się ani razu do tej pory, główna bohaterka jest po prostu okropna, cała ta książka budzić może co najwyżej niesmak. Dziwią mnie te zachwyty, fajnie, że chociaż ktoś podziela moją opinię! 🙂
    Pozdrawiam 🙂

  4. Tyle zachwytów na Instagramie, że musiałam kupić. Ech, szybko i łatwo się czyta, ale żeby od razu porównywać do Joanny Chmielewskiej? Mocno na wyrost, naprawdę mocno. To lekka, łatwa i przyjemna książeczka, ale do rasowej komedii jej daleko, nie śmiałam się, jak dzika. W ogóle się nie śmiałam. Ale rozumiem, że może się podobać.

  5. Ufff myśłałam, że tylko ja jestem zniesmaczona tą książką. Nie zaśmiałam się ani razu. Realia przedstawiające życie emeryta w tym kraju są tragiczne. A już ogladanie filmu „erotycznego” przy starszej pani… Żenada. Ja chyba też nie mam poczucia humoru.

    • Dziękujemy bardzo za komentarz! Tak, ta scena faktycznie zapada w pamięć. Niestety… A może to czasem lepiej nie mieć poczucia humoru? 😉
      Pozdrawiam ciepło Ola

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *