Najnowsza powieść Jørna Liera Horsta „Zła wola” to duże zaskoczenie – autor od pierwszej strony wprowadza czytelnika w świat brutalnej, potwornej wręcz zbrodni i choć może nie chcielibyśmy już więcej czytać, to od tej powieści nie sposób się oderwać. Widać też, że proza Horsta wyraźnie ewoluuje. To już moje kolejne spotkanie z najpoczytniejszym norweskim pisarzem kryminałów i z pewnością najciekawsze. Polecam miłośnikom mocnych kryminałów!
Tom Kerr to seryjny zabójca, skazany za niezwykle brutalne morderstwo dwóch nastolatek. Zostały one wielokrotnie zgwałcone, poddane wymyślnym torturom, a potem zamordowane. Zabójca dodatkowo poćwiartował ich zwłoki. Po kilku latach odsiadki niespodziewanie postanawia on pójść na współpracę i wskazać miejsce, w którym ukrył ciało kolejnej ofiary. Miejsce to znalazło się w okręgu komisarza Wiliama Wistinga, który jest zaangażowany w całą akcję, razem ze śledczymi z sekcji cold cases z Kripsos (Centralnej Jednostki ds. Przestępczości Zorganizowanej i Przestępstw o Wysokiej Szkodliwości Społecznej). Kerr w czasie wizji lokalnej ma wskazać, gdzie zakopał dziewiętnastoletnią Taran Norum. Sprawca dopuścił się jednej z najpotworniejszych zbrodni w historii norweskiej policji, nic dziwnego, że wszystkie służby postawione zostały w stan najwyższej gotowości. Całość jest filmowana przez byłą dziennikarkę, Line, córkę komisarza Wistinga. Niestety, sprawy przyjmują fatalny obrót. Tom Kerr ucieka, rannych zostaje wielu policjantów. Wygląda na to, że jego ucieczka została starannie zaplanowana i że musiał mieć wspólnika. Owianego złą sławą Tego Drugiego, podejrzewanego o współudział we wszystkich zbrodniach, na którego nawet najmniejszy ślad do tej pory nie udało się wpaść żadnemu ze śledczych. Czy uda się znaleźć któregoś z nich, zanim dojdzie do kolejnego porwania nastolatki? Wiliam Wisting stanie przed jednym z największych wyzwań w swojej policyjnej karierze.
Jørn Lier Horst przyzwyczaił czytelnika do pewnego stylu powieści. Jego kryminały są przemyślane, a bohater całego cyklu, Wiliam Wisting, to bardzo skrupulatny, ale i wiarygodny śledczy (Horst oparł się przecież na własnym doświadczeniu w policji). Niemniej jednak po przeczytaniu kilku książek miałam pewien przesyt, wydawały mi się odrobinę zbyt monotonne (mam zresztą tak z każdym autorem kryminałów czytywanym seryjnie, z Charlotte Link na czele). Niedawno sięgnęłam po „Punkt zero”, który Horst napisał wspólnie z Thomasem Engerem, recenzję tego świetnego thrillera znajdziecie tutaj. Trochę pod jego wpływem skusiłam się na „Złą wolę” i muszę przyznać, że norweski pisarz bardzo mnie zaskoczył.
Książka jest mroczna i brutalna, opowiada o seryjnych mordercach, nie szczędząc odbiorcy szczegółów zbrodni, a są one bardzo drastyczne. To coś nowego, wcześniej Horst z umiarem dawkował tego rodzaju elementy. Poza tym kryminał jest też znacznie bardziej dynamiczny, akcja od samego początku rozwija się wielowątkowo i od pierwszej do ostatniej strony napięcie nie opada. Może jest tak również dlatego, że wprowadzony zostaje tu wątek córki Wistinga, Line, która toczy swoje własne śledztwo, ma inną, dziennikarską perspektywę (podobne rozwiązanie autorzy zastosowali w „Punkcie zero”).
I mam wrażenie, że właśnie postać Line dała autorowi więcej swobody. Niezwykle ciekawe są prowadzone przez nią rozważania na temat istoty zła, tego skąd ono się bierze i czy o popełnieniu zbrodni decyduje tytułowa „zła wola”. Opierają się one na psychologii, są trochę filozoficzne, ale w obliczu tak potwornych przestępstw rzeczywiście prowokują czytelnika do własnych przemyśleń.
W notatkach ze spotkania miała podkreślonych kilka zdań. Między innymi to, że zło jest jak zakochanie: nikt nie wie, skąd się bierze. (…)
większość złych czynów na świeci popełniali zwykli ludzie, którzy przekroczyli granicę między dobrem a złem. Zaczynało się od drobnych rzeczy i sprowadzało się do tego, żeby się niczym nie przejmować. Nie sprawdzać, czy mężczyzna leżący na ziemi odsypia kaca czy umiera. Pozwolić, żeby taksówkarz opowiadał seksistowskie żarty. Nie pytać, skąd wzięły się siniaki na ciele sąsiadki. Przejść obojętnie obok żebraka wyciągającego rękę o jałmużnę. Kuszące może być zwłaszcza naginanie prawdy i komentowanie zachowania innych osób. Przemilczanie tego, co mogłoby nas postawić w niekorzystnym świetle. Przesadzanie. Mówienie czegoś tylko po to, by chronić siebie i tych, na których nam zależy. Jednak za każdym razem, kiedy kłamiemy albo lekceważąco wypowiadamy się o innych, przesuwamy się w kierunku zła.
W moim odczuciu to najlepsza z dotychczasowych książek o komisarzu Wistingu, pochłonęłam ją w dwa dni. Polecam.
Ola
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Smak Słowa
Jørn Lier Horst, „Zła wola”, przekład Milena Skoczko, Wydawnictwo Smak Słowa, 2020, liczba stron: 386.