Zaginięcie królowej biegów dystansowych znanej z różnych skandali, morderstwo piłkarza, kolejne zaginięcia. Śledczy Alexander Blix instynktownie czuje, że sprawy te mogą się ze sobą łączyć. Tymczasem swoje śledztwo prowadzi dziennikarka Emma Ramm, przypadkiem wmieszana w całą historię. Duet Horst i Enger debiutuje właśnie na polskim rynku powieścią „Punkt zero”, która trzyma w napięciu do ostatniej strony, a zakończenie… Na to na pewno nie wpadniecie! Na lato pozycja obowiązkowa.
Alexander Blix to norweski śledczy z długoletnim stażem i zagmatwaną przeszłością. Ciągnie się za nim sprawa pewnej interwencji, awantura domowa zakończyła wtedy się dwoma trupami. Emma Ramm to blogerka i dziennikarka pisząca o gwiazdach do poczytnego portalu internetowego. To ona odkrywa zaginięcie byłej sportsmenki, obecnie celebrytki, Sonii Nordstrøm. On zaś zostaje wezwany na miejsce zbrodni i tak zaczyna się ich dwutorowe śledztwo. Biegaczka znika w momencie, gdy ukazać ma się jej skandalizująca biografia „Wieczna jedynka” i początkowo w kręgu podejrzanych są ci, których obsmarowała w książce. Ale wkrótce policja znajduje zwłoki duńskiego piłkarza, Blix odkrywa, że być może sprawy te mogą się ze sobą łączyć. Ktoś będzie prowadził ze śledczymi potworną grę, w której stawką będzie ludzkie życie. Czy policji uda się odnaleźć mordercę, zanim zniknie kolejna osoba?
Czytając książkę, odniosła wrażenie, że Nordstrøm bardzo się postarała, żeby zniszczyć swoją reputację. Rzucała oskarżenia na prawo i lewo, niektóre ostre i oszczercze, które bez wątpienia zakończą się pozwami sądowymi. Emma miała nadzieję, że Nordstrøm dysponowała dowodami na to wszystko, co wyjawiła opinii publicznej, i że przed publikacją książki wydawnictwo dokonało gruntownej oceny prawnej, bo jeśli nie, to mogło mieć poważne kłopoty.
Jørna Liera Horsta czytujemy od dawna, recenzowałyśmy zresztą na blogu jego wcześniejsze powieści: „Felicja zaginęła” czy „Nocny człowiek”. Ma on bardzo charakterystyczny styl, główny bohater jego cyklu, komisarz Wisting, prowadzi drobiazgowe i skrupulatne śledztwa, odsłaniając przy okazji wiele ciekawych tajemnic policyjnych. W duecie z Thomasem Engerem wydał właśnie „Punkt zero” i książka ta napisana jest w zupełnie inny sposób. Dla fanów twórczości Horsta może to być zaskoczenie, ale moim zdaniem bardzo pozytywne. Punkt ciężkości przesunięty jest tu na akcję, powieść jest bardzo dynamiczna, śledztwo prowadzone jest w kilku kierunkach i naprawdę nie sposób przewidzieć ostatecznego rozwiązania. Autorzy podsuwają kilka tropów, co jest swego rodzaju zabawą z odbiorcą. Możecie być pewni, że jeśli w połowie powieści wydaje Wam się, że wiecie, kto zabił, to zakończenie zupełnie Was zaskoczy.
„Punkt zero” to thriller psychologiczny i zgodnie z prawami gatunku napięcie rośnie tu od pierwszej strony. Bardzo podoba mi się to, że obserwujemy toczące się dochodzenie zarówno z perspektywy śledczych, jak i młodej kobiety, dziennikarki. Dzięki temu można przyjrzeć się dochodzeniu, ale i temu, jak działają współczesne media, liczy się nie tyko sensacja, ale przede wszystkim szybkość w dostępie do informacji. Czytelnik poznaje myśli i Alexandra Blixa, i Emmy Ramm, także ich przeszłość, wszystko to będzie miało znaczenie dla rozwiązania sprawy. Umożliwi też dla zrozumienie dziwnych relacji łączących policjanta z blogerką.
Powieść jest bardzo wciągająca, czyta się ją jednym tchem. Moim zdaniem to świetna propozycja na wakacyjny wypoczynek. Na końcu książki znajduje się kilka stron z przygotowywanego już kolejnego kryminału duetu Horst i Enger, panowie kontynuują zatem współpracę. Zapowiada się nieźle!
Ola
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Smak Słowa
Jørn Lier Horst, Thomas Enger, „Punkt zero”, Wydawnictwo Smak Słowa, Warszawa 2020, ilość stron: 448.
Nie mówię nie.
Warto sięgnąć moim zdaniem!
Pozdrawiam Ola 🙂