Tym razem w nasze ręce, dzięki Wydawnictwu Stara Szkoła, wpadła książka „Ekożona” Michala Viewegha.
Był sobie bardzo znany pisarz Mojmir, który poznał piękną dziewczynę Hedvikę, pobrali się i wkrótce, jako owoc ich miłości, na świat przyszła urocza dziewczynka. I żyliby długo i szczęśliwie, ale… wraz z córeczką w ich domu zamieszkuje doula*. Mija siedem lat, pojawia się drugie dziecko, a „ta trzecia” ciągle nie chce się wyprowadzić. Do tego szanowna małżonka bardzo znanego pisarza, zamiast okazywać należną mu cześć i uwielbienie, zajmuje się dziećmi, domem i ogrodem (to byłoby jeszcze do wybaczenia!). Zaczyna żyć w zgodzie z naturą, chińską medycyną i cyklem lunarnym (który to regulować zaczyna małżeńskie pożycie). Hedvika odkrywa w sobie bowiem pokłady kobiecości, „rzekę płynącą pod rzeką”. Wsiada do „emancypacyjnego pociągu ekspresowego” i staje się jedną z najpopularniejszych feministek w Czechach Środkowych. Bardzo znany pisarz na liście zainteresowań małżonki znajduje się obecnie na miejscu 10 (czyli ostatnim). Przed nim znajdują się zaś m.in. dom i ogród, Poradnia Laktacyjna, Centrum Matki, Ekoklub i edukacja domowa. Jak to wszystko wytrzymać, gdy się jest bardzo znanym pisarzem, wymagającym nieustającej adoracji. Żeby chociaż znalazł się między Poradnią Laktacyjną i Centrum Matki.
Mężczyźni…
Michal Viewegh, źródło: http://wiki.idnes.cz/michal-viewegh-0pt-/umelci.aspx?klic=457056
Veronika Viewegh, źródło: http://video.idnes.cz/
„Ekożona” to zabawna, czasem frapująca opowieść o małżeństwie, z ciekawej perspektywy – narracja prowadzona jest przez „tę trzecią”, czyli przez okupującą dom Mojmira i Hedviki doulę. W powieści dostrzec można wątki autobiograficzne – Michał Viewegh jest najpoczytniejszym czeskim pisarzem – celebrytą, ma piękną, młodą żonę, dwie córeczki – Sarę i Basię. Przyznawał też w wywiadach, że „Ekożona” powstała jako odpowiedź na własne małżeńskie problemy. Pisarz przestrzega jednak przed traktowaniem jego literatury zbyt serio, co koniecznie trzeba mieć na uwadze, zanim sięgnie się po „Ekożonę”. Autor kpi w powieści z wielu aspektów, także z samego siebie. Na książkę należy chyba jednak patrzeć ze znacznie szerszej perspektywy. Narracja douli pozwala obnażyć absurdy pędu ku ekologicznemu życiu, w którym nie podlewa się truskawek czy pomidorów, bo „się rozleniwią”, feministyczną histerię, ale przede wszystkim nadmierne oczekiwania mężczyzn wobec kobiet, nierzadko stanowiące efekt nieuświadomionego dążenia do ich zamknięcia – w komfortowych, urządzonych zgodnie z zasadami feng shui, złotych klatkach. „Ekożona” prowokuje do pytań o kondycję współczesnych małżeństw, jednych rozbawi, innych może zirytuje. Mnie towarzyszyło w czasie lektury wiele uczuć, książkę polecam zdecydowanie! Ola
Ps. W wywiadach po premierze „Ekożony” Veronika Viewenhg opowiadała, że książka ubawiła ją do łez. I że jej lektura… sprowokowała ją do założenia Centrum Matki, wcześniej w ogóle nie wpadła na taki pomysł. W tym małżeństwie chyba trafił swój na swego 😀
*doula – kobieta wspierająca kobiety w czasie ciąży, porodu i połogu