Ota Pavel, „Puchar od Pana Boga” – RECENZJA

Dziś kilka słów o książce wybitnej, choć niewielkiej objętościowo i prostej w formie (dość często zdarza się przecież, że literacki geniusz ukrywa się w dziełach pozornie niewyszukanych). „Puchar od Pana Boga” Oty Pavla to zbiór kilkunastu reportaży sportowych, a właściwie przepięknych miniatur literackich, które gatunek reportażu zdecydowanie przekraczają, i to zarówno pod względem formalnym, jak i przekazywanych treści. Tematyka sportowa jest bowiem dla autora tylko punktem wyjścia. Opowiadając o sportowcach, słynnych, zapomnianych bądź takich, którzy nie odnieśli spektakularnych sukcesów, a także o ich bliskich i ludziach ze sportem związanych, lekarzach czy trenerach, wyraża wielką miłość do sportu. Przede wszystkim jednak opowiada o tym, co w życiu najważniejsze, co czyni je wartościowym, co daje siłę i człowieczeństwo. Miłość i śmierć, determinacja, pasja, wola walki, przyjaźń i rodzina, czasem honorowe wycofanie się z gry. Nie trofea sportowe są najważniejsze. „Bóg będzie mógł osądzić” – mówi piłkarz Piotr – „jaki kto był, jak grał i czy dostanie jakiś puchar. Puchar od Pana Boga przyjąłbym bez wahania”.

Ota Pavel – legenda czeskiej literatury

Zanim więcej o samej książce, poświęćmy jeszcze chwilę uwagi autorowi, bo Ota Pavel (a właściwie Otto Popper, 1930-1973) to postać niezwykła, bez wątpienia literacka legenda. W Polsce (i chyba nie tylko w Polsce) zasłynął przede wszystkim jako twórca „Śmierci pięknych saren”, opowiadań biograficznych, mających być antidotum na cierpienia związane z chorobą psychiczną. Podczas zimowej olimpiady w Innsbrucku w 1964 roku, na której Pavel przebywał prawdopodobnie jako komentator sportowy, jak sam mówi, dostał „pomieszania zmysłów”:

Mózg mi się zaćmił, jak gdyby spłynęła mgła z Alp. Zobaczyłem pewnego pana jako diabła w całej okazałości, miał rogi, kopyta, sierść i wiekowe spróchniałe zęby. Potem poszedłem w góry nad Innsbruckiem, żeby podpalić zabudowania wiejskie. Byłem przekonany, że taka wielka jasność rozproszy mgłę. Wyprowadziłem już krowy i ogiery ze stajni, żeby nie spłonęły, kiedy dopadła mnie austriacka policja. Wymyślałem im, zdarłem z nóg buty i szedłem po śniegu boso jak Chrystus, którego prowadzą na krzyż*.

W rzeczywistości krzyki niemieckich kibiców podczas meczu z hokeistami Czechosłowacji przywołały wspomnienia traumatycznych wydarzeń okresu wojny. I choć do dzisiaj trwa dyskusja, czy mającą wówczas swój początek chorobę należałoby zdiagnozować jako schizofrenię, zaburzenie afektywne dwubiegunowe, syndrom stresu pourazowego czy jeszcze inaczej, dość tu powiedzieć, że obok innych metod leczenia zalecono choremu spisywanie wspomnień.

Dzięki temu literatura czeska zyskała książkę wybitną i wyjątkową, dzięki temu też wiemy dziś całkiem sporo na temat wczesnych lat życia Oty Pavla. Ojciec, Leo, Żyd pracujący jako akwizytor (tyle geniusz, co życiowy nieudacznik, o czym można się przekonać, czytając o jego zaskakujących życiowych perypetiach w „Śmierci…”), matka, Hermina, Czeszka i katoliczka. Sielankowe dzieciństwo, spędzone dodatkowo w towarzystwie dwóch starszych braci, przerwała wojna. Ojciec i bracia trafili do obozów koncentracyjnych, z których szczęśliwie wrócili (wszyscy trzej! – co uznać należy nieomal za cud –  nie zdarzało się bowiem, by przeżyły wojnę całe żydowskie rodziny).

Po wojnie Ota, któremu miłość do sportu zaszczepił ojciec, grał w hokeja w Sparcie Praga. Podobno jego kariera zapowiadała się obiecująco, ale przerwały ją problemy zdrowotne. Zajął się więc dziennikarstwem sportowym. Pracował w Czechosłowackim Radiu, pisał reportaże, które ze względu na swój unikalny charakter i niewątpliwą wartość literacką przyniosły mu rozgłos.

Puchar od Pana Boga – niby o sporcie, a naprawdę o życiu

Polskiemu czytelnikowi znane są zbiory opowiadań Oty Pavla bazujące na wątkach autobiograficznych, obok wspomnianego zbioru opowiadań „Śmierć pięknych saren”,  „Jak spotykałem się z rybami” (wydane w 2015 roku wraz ze „Śmiercią…”) oraz „Jak tata przemierzał Afrykę”, a także „Bajka o Rašce i inne reportaże sportowe”. Wydawnictwo Stara Szkoła, dzięki któremu od kilku lat pojawiają się na polskim rynku perełki literatury zza naszej południowej granicy, pod koniec 2017 roku opublikowało nietłumaczony dotąd na język polski „Puchar od Pana Boga”.

Narrator książki, na którą składa się dziewiętnaście reportaży o tematyce okołosportowej, nie ujawnia się często. Snuje swoje historie o piłkarzach czy hokeistach, czasem jedynie napomykając o sobie samym jako o przyjacielu, znajomym czy po prostu rozmówcy bohatera. Czasem zdradza nieco więcej, jak na przykład w tytułowym „Pucharze do Pana Boga”, kiedy mówi:

[Piotr – bohater reportażu] jest moim dobrym kolegą, wiem o nim sporo, ale nie wiem wszystkiego, tak jak nie wiem wszystkiego o sobie. Wciąż odkrywam w sobie coś nowego i nie są to bynajmniej rzeczy miłe, czasem zbiera mi się od nich na wymioty**.

Z pola widzenia znika nam zatem sam pisarz, a także jego najbliżsi (których mogliśmy śledzić w „Śmierci…” czy „Jak spotykałem się z rybami”). Tym razem Ota Pavel opowiada o życiu innych ludzi, ale niezmiennie wyciąga z ich losów lekcje. Czyni bohaterami ludzi sportu, jego rozmaitych dyscyplin, bo nie tylko piłki nożnej, nie tylko hokeja, ale i tenisa stołowego, kolarstwa, a nawet wspinaczki wysokogórskiej. Nie rodzaj uprawianego sportu ma tu jednak znaczenie, a to, w jaki sposób osiąga się sukces, czym się go okupuje, co w życiu jest ważne. Dlatego czy to opisując cały życiorys (jak w reportażu „Bramkarz”), czy jedynie wycinek z życia (w „Braciach” czy „Jutro zaczną się normalne dni”), skupia się na bardzo prywatnych, intymnych wręcz aspektach. Nie po to jednak, by ku uciesze żądnej sensacji gawiedzi opowiedzieć o rozmiarze stanika żony znanego piłkarza czy ujawnić skandaliczne kulisy życia znanych i podziwianych. Sięga znacznie głębiej. W prosty i niezawoalowany sposób („trzeba przecież mówić tak, jak jest”), a jednocześnie głęboki i subtelny, mówi o kwestiach zasadniczych.

Trudne oblicza sportu

Oczywiście nie zawsze są to opowieści wesołe. Nie tylko mowa jest o tym, jak dzięki determinacji  i sile ducha dokonać czegoś, co wydawać się może niemożliwe (jak w historii bramkarza, wychowywanego w biedzie przez samotną matkę, chorującego na krzywicę, a wreszcie reprezentanta Czechosłowacji na mistrzostwach świata). Mowa jest również o porażkach i załamaniach, o ciemnych stronach sportu. O tym na przykład, co zrobić z życiem po „sportowej śmierci”, gdy na zawsze schodzi się boiska czy lodowiska.

Sport od kulis to zupełnie inna bajka, o czym wiedzą bohaterki dwóch opowiadań: „Złota róża” i tytułowego „Pucharu…”. To kobiety, matka i żona. Pierwsza mierzy się ze śmiercią syna – alpinisty, druga staje w obliczu momentu zwrotnego w życiu swojego męża, końca jego kariery. Obie muszą ponosić konsekwencje życia, na jakie zdecydowali się mężczyźni.

Alena widzi, że wszystko znów spada na nią, tak jak zawsze spada na kobietę od pradawnych czasów, kiedy mężczyzna wraca z wojny ranny, z pracy wyczerpany albo z baru pijany. Ona ma być latarnią świecącą na morzu, podczas gdy ci, którzy spędzali z jej mężem większość czasu, którzy z nim pracowali i imprezowali, chcą czmychnąć przez uchylone drzwi i zostawić go uwieszonego jej na szyi, bezsilnego i być może chorego, i nie są nawet w stanie powiedzieć mu o tym, chociaż nazywają się jego przyjaciółmi***.

Uniwersalizm i obrazki z realiów powojennej Czechosłowacji

Jak widać, te historie o realnie żyjących osobach, wymienianych z imienia i nazwiska, niosą uniwersalne przesłania. Dlatego „Puchar od Pana Boga” jest wspaniałą, mądrą i porywającą lekturą dla czytelnika, bez względu na wiek czy zainteresowania (naprawdę nie trzeba być fanem sportu, by dać się uwieść urokowi książki!). Niemniej wyłaniają się z niej także ciekawe fragmenty z życia powojennej Czechosłowacji, zwłaszcza w zderzeniu z elementami tego świata, który sportowcy mieli od czasu do czasu szansę obserwować, gdy wyjeżdżali zza żelaznej kurtyny. Wybór życia w ojczyźnie lub na emigracji jest zresztą jednym z ważnych tematów poruszanych przez Otę Pavla, który między wersami zdaje się wyrażać wielką miłość dla własnego kraju. W „Pucharze…” kwestia ta pojawia się w dwóch poruszających reportażach: „Bracia” i „Halo, taxi!”.

To wreszcie, co niezmiennie zachwyca w książkach czeskiego pisarza, to niebywała lekkość opowiadania. Ota Pavel, poza wszystkim, o czym napisałam wcześniej, jest także wspaniałym gawędziarzem. Czasem wzruszając, czasem wywołując uśmiech, skłaniając przy tym do refleksji, snuje swoje historie na granicy gatunków. Nadaje im charakter nieco baśniowy, czasem niemal magiczny, w jednym z opowiadań tworzy wręcz prozę fantastyczną. Częściej bywa jednak bliższy realnego życia, posługuje się anegdotą bądź zabiegami charakterystycznymi dla reportażu. Zawsze przekazuje jednak znacznie więcej niż samą relację z wydarzeń. Choć dotyka spraw bardzo trudnych, nie pozostawia czytelnika w smutku, a raczej w spokojnym zamyśleniu. To przepiękna, mądra, jedyna w swoim rodzaju proza.

A.

Ota Pavel, „Puchar od Pana Boga”, przełożył Mirosław Śmigielski, Wydawnictwo Stara Szkoła, 2017, ilość stron: 183.

Książka POD WYŁĄCZNYM PATRONATEM MEDIALNYM Zabookowanych!

Wydawnictwu Stara Szkoła dziękujemy za możliwość współpracy przy tej wyjątkowej pozycji!

 

 

* Ota Pavel, „Jak spotkałem się z rybami”, przełożył Łukasz Waczków, Czuły Barbarzyńca, Warszawa 2015, s. 213-214.
** Ota Pavel, „Puchar od Pana Boga”, przełożył Mirosław Śmigielski, Wydawnictwo Stara Szkoła, 2017, s. 99.
*** Tamże, s. 114.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *