„Na dnie duszy” Anny Sakowicz to opowieść o trzech kobietach: babce, córce i wnuczce, o wspomnieniach i tajemnicach skrywanych na dnie duszy, o trudnej przeszłości, którą każda z nich widzi w inny sposób. To także opowieść o dniu dzisiejszym, który stawia członków rodziny przed trudnym zadaniem. Czy sprostają mu i pójdą dalej przez życie w rodzinnej zgodzie? Czy też pogrążą się w konfliktach i niedomówieniach?
Inga wiedzie zwyczajne, poukładane życie: mąż, nastoletnia córka, praca księgowej, przyjaciółka, której się zwierza… Być może coś podszeptuje jej, że wcale nie jest szczęśliwa, że nie wszystko jest tak, jak sobie wymarzyła, ale grzechem byłoby w jej sytuacji narzekać. Ten pozorny spokój przerywa nagła wiadomość: zmarła babka Rozalia. Seniorka rodu nie była wprawdzie ciepłą i miłą staruszką, a wręcz przeciwnie – budziła raczej złe wspomnienia, niemniej informacja o jej śmierci zasmuciła Ingę. W końcu babcia to babcia. Gdy rodzina zbiera się dzień przed pogrzebem, awantura wisi w powietrzu. Inga nie może dogadać się z bratem Pawłem, od kiedy ten się ożenił, a rodzice rodzeństwa nie potrafią załagodzić konfliktów pomiędzy nimi. Zawsze może być jednak gorzej. Gdy ogłoszony zostaje testament Rozalii, rodzinne konflikty osiągają apogeum.
Notariusz skończył czytać. Powoli odłożył kartkę na biurko i powiódł wzrokiem po rodzinie Rozalii Zdunek. Aż żałował, że nie mógł zrobić im w tym momencie zdjęcia. Siedzieli oniemiali i wpatrywali się w niego, jakby kompletnie nic nie rozumieli. Chrząknął więc znacząco, by ich przywrócić do rzeczywistości.
– Nie wierzę – jęknęła Donata. – Nie wierzę.
– Bezczelna baba – syknęła Iwona.
– No, pięknie – zawołał nagle ożywiony Paweł – A teraz, moi drodzy, pocałujcie misia w dupę!
[…] Inga wpatrywała się w człowieka, który odczytywał z listy, co się komu należy, i oddawał kosztowności. Nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę. Babka zakpiła z nich wszystkich. Jak zwykle potraktowała ich po swojemu!
Przeprowadzona zza grobu intryga babki – o której szczegółach nie będę Wam tu rzecz jasna opowiadać – doprowadzić ma do rozwiązania niejednej rodzinnej tajemnicy. Dzięki dziennikom Rozalii, które zgodnie z testamentem przekazuje wnuczce, Inga pozna jej skomplikowaną przeszłość. Zrozumie dlaczego była tak trudną osobą, nieczułą, krzywdzącą najbliższych, zwłaszcza własną córkę Donatę, matkę Ingi. Perypetie dorosłej Ingi, rozwiązywanie przez kobietę rodzinnych tajemnic, to jednak nie jedyny plan czasowy powieści. Drugi, rozwijający się równolegle, dotyczy przeszłości – dzieciństwa Donaty, dziecka niechcianego, wychowującego się bez ojca, bez miłości. Tym sposobem przed czytelnikiem rysują się historie kobiet z trzech pokoleń. Każda z nich widzi przeszłość inaczej, każdą z nich przeszłość ta ukształtowała w określony sposób.
Wydawać by się mogło, że „Na dnie duszy” to opowieść jakich wiele. Trudne relacje rodzinne, nierzadko traumatyczna przeszłość, która kształtuje charaktery, wpływa na to, co teraz. Wreszcie – zderzenie marzeń z rzeczywistością. Owszem, literatura doskonale zna te tematy. Trzeba jednak przyznać, że Anna Sakowicz snuje swoją historię w ciekawy sposób, potrafi porwać czytelnika, potrafi zaskoczyć i wzruszyć. Polecam miłośnikom dobrej powieści obyczajowej.
A.
Anna Sakowicz, „Na dnie duszy”, Edipresse Książki, Warszawa 2018, liczba stron: 350.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Edipresse Książki.
To moja ulubiona powieść Autorki. W najbliższych dniach mam zamiar przeczytać ją ponownie 🙂
Pięknie dziękuję. 🙂