Carlie Sorosiak, „Ja, Kosmo” – RECENZJA

Każda rodzina ma swoje problemy. Czasami zdarza się tak, że dorośli przestają sobie z nimi radzić. Zdarza się – jak w rodzinie Kosmo, psa rasy golden retriever – że w powietrzu, jeszcze niewypowiedziane na głos, pojawia się słowo na „r”. I choć całkiem niedawno ta rodzina była bardzo szczęśliwa, nieustannie mówiło się w niej „kocham cię”, rozdawała „wyrazy miłości jak ciasteczka” – teraz grozi jej rozpad. Odczuwają to oczywiście wszyscy – i dorośli, i dzieci, i także zwierzęta. A Kosmo to zwierzę naprawdę niezwykłe. Jest mądry, ma wielkie serce i chęć działania, której nie spodziewalibyście się po psim staruszku. Czy zdoła zapobiec katastrofie?
Powieść Carlie Sorosiak „Ja, Kosmo” to historia pewnej rodziny, opowiedziana z perspektywy psa. To wzruszająca, pełna ciepła i humoru opowieść o ludzkich i psich problemach. Wyjątkowa i mądra książka, przy której być może uronicie łezkę (choć pomimo trudnego tematu – to nie jest smutna pozycja), z pewnością uśmiechniecie się, a może nawet zaśmiejecie w głos. Historia Kosmo i jego ludzkiej rodziny może was wiele nauczyć i zostać z wami na długo.

 Trzynastoletni Kosmo (licząc na psi wiek to już naprawdę sporo!) mieszka wraz z dwunastoletnim Maxem, pięcioletnią Emmaline i ich rodzicami. Kocha wszystkich domowników, ale to z chłopcem wiąże go szczególna więź – są prawdziwymi przyjaciółmi. A teraz, gdy rodzina przeżywa poważny kryzys, rodzice coraz częściej się kłócą, w domu przestała rozbrzmiewać muzyka, dzieci z dorosłymi nie bawią się i nie tańczą jak kiedyś, pies jest dla chłopca dużym wsparciem i najwierniejszym powiernikiem. Rozumieją się doskonale, choć nie porozumiewają się tym samym językiem. Kiedy więc brat mamy, wujek Reggy, proponuje, by Max i Kosmo rozpoczęli naukę wspólnego tańca (tak, tak, okazuje się, że jest taka dyscyplina!), a nawet wzięli udział w zawodach – chłopiec i pies rozumieją się bez słów. Postanawiają wygrać, zostać zauważonymi przez producentów filmowych, ba!, wziąć udział w filmie, a dzięki temu… Max wyjaśnił to szeptem przyjacielowi:

– A co, gdybyśmy wygrali, Kosmo? Ty i ja. Gdybyśmy wzięli udział w zawodach i wygrali? Mama i tata kłócą się ostatnio coraz częściej, a ja myślę, że jeśli dostaniemy się do tego filmu, ludzie nas zobaczą i nas poznają, ciebie i mnie, razem. A wtedy nie musielibyśmy skończyć jak tamten chłopak i jego pies. Mama i tata nigdy by nas nie rozdzielili po czymś takim. Może… może nawet przyłapią nas na ćwiczeniach i przypomną sobie, że to dzięki tańcowi staliśmy się rodziną. Że powinniśmy nadal być rodziną.

Rozpoczynają więc treningi. Przygotowanie do zawodów tanecznych nie jest jednak łatwe. Kosmo jest psem w podeszłym wieku, wiele figur sprawia mu dużo więcej trudności niż jego młodszym rywalom.  Max zaś jest bardzo wrażliwym chłopcem, skrytym i nieśmiałym – i jemu trudno jest oddać się do końca tańcowi. A jednak to nowe zajęcie przyniesie im wiele radości, spowoduje, że nauczą się nie tylko tanecznych kroków, ale i wiele o sobie nawzajem. Czy na nowo scalą rodzinę? O tym musicie przekonać się sami.

Bardzo dużą zaletą powieści Carlie Sorosiak jest prowadzenie narracji z perspektywy psiego bohatera. To Kosmo opowiada o tym, co dzieje się w rodzinie, o swoich pragnieniach, przyjemnościach, lękach… Dzięki temu czytelnik zaczyna lepiej rozumieć odczucia zwierzęcia. Dlaczego wytarzał się w ziemi, dlaczego tak ważne są dla niego zapachy, jak odczuwa zachowanie ludzi wobec siebie? Psi punkt widzenia pozwala także na pewien dystans w obserwacji świata ludzi. Dla psa bowiem niektóre zachowania ludzi są dziwne i niedorzeczne – czy pies może mieć rację? Oczywiście to zderzenie dwóch światów – psów i ludzi – powoduje także wiele komicznych sytuacji, jak wtedy na przykład, gdy Kosmo nie mógł się oprzeć urokowi świątecznego indyka albo gdy, zupełnie przez przypadek, wpuścił do domu szopa pracza… Humor doskonale neutralizuje wzruszenia związane z lekturą.

Książek dla dzieci, w których pojawiają się psi bohaterowie, jest rzecz jasna bez liku. Bardzo rzadko jednak zdarza mi się czytać pozycje tak wartościowe jak powieść Carlie Sorosiak. Zachęcam do samodzielnej lektury dzieci w wieku około dziewięciu i więcej lat. Dorosłych zaś – do wspólnego czytania z młodszymi dziećmi. Zaręczam, że dowiecie się wiele o świecie ludzi i być może inaczej spojrzycie na psy. Zrozumiecie, co miał na myśli Max, gdy zagadnęła go mama:

– Wiesz, czasami zazdroszczę Kosmo jego życia. Jedyne, co musi robić, to leżeć i dostawać jedzenie.
Max zamyka oczy i mamrocze w półmroku:
– Myślę, że byś się zdziwiła.

Agata

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Wilga

 Carlie Sorosiak, „Ja. Kosmo”, przeł. Ewa Kleszcz, Wydawnictwo Wilga, Warszawa 2020, ilość stron: 285.

1 komentarz do “Carlie Sorosiak, „Ja, Kosmo” – RECENZJA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *