Świat dziecka – nawet gdy wydaje się szczęśliwy, ba!, gdy jest szczęśliwy, gdy troską otaczają rodzice, a dziadkowie czekają na wnuczę z otwartymi ramionami – pełen jest tajemnic, trudnych spraw i rozterek. Zwłaszcza jeśli jest się już przedszkolakiem, jak Ela Jabłko, bohaterka książki Krystyny Śmigielskiej. O tym, że w przedszkolu czasem jest bardzo wesoło, a czasem zdarzają się mniej przyjemne lub trudne do zrozumienia sytuacje, dowiaduje się pani Jabłko podczas codziennych powrotów do domu. Z rozmów mamy i córki wyłania się taki właśnie obraz dzieciństwa – fascynującego, ale także niełatwego. Dziewczynka opowiada o wszystkim, co dla niej ważne, często niezrozumiałe, a mama stara się znaleźć odpowiedzi na trudne pytania.
Jakie problemy może mieć miła, grzeczna dziewczynka? – mógłby zapytać niejeden dorosły. Otóż Eli jest przykro, gdyż koledzy z przedszkola dokuczają jej przyjacielowi, Dyziowi. Złości się, bo nie zobaczyła całej żyrafy podczas wycieczki do ZOO. Jest zmartwiona, ponieważ dowiedziała się, że wypadną jej mleczne zęby i będzie „szczerbata”… To codzienne problemy przedszkolaka, wcale nie błahe, a wręcz przeciwnie – istotne z perspektywy dziecka. Mama próbuje rozwiać wszelkie wątpliwości i bolączki córki, a przy okazji może się od niej wiele nauczyć. Dziecięce postrzeganie świata, jeszcze pozbawione uprzedzeń, myślenia schematami, oddanie w przyjaźni, szczerość i naiwność – to wszystko urzeka w Eli, a nawet może skłaniać do refleksji nad światem dorosłych. Kilkuletni czytelnik zaś ma szansę w rozterkach Eli odnaleźć swoje własne trudności. Może także przekonać się, jak ważne jest dzielenie się problemami z najbliższymi osobami. I wreszcie – dzięki Eli może oswoić strach przed przedszkolem, który towarzyszy tak wielu dzieciom (co zresztą jest sprawą zupełnie naturalną).
Krystyna Śmigielska w swojej książce tworzy bardzo urokliwy świat Eli, jej przedszkolnych doświadczeń, a także czasu spędzonego z mamą na rozmowach, spacerach, różnych zajęciach – czasem bardzo kreatywnych, a czasem polegających po prostu na tak ważnym byciu razem. Pojawiają się w nim i inne postaci – mowa jest o tacie, dziadkach i oczywiście o najważniejszym przyjacielu, Dyziu Mięcie (Ela mówi, że pasują z Dyziem do siebie, bo są „jak jabłko i mięta”). Nie spodziewajcie się jednak odnaleźć w tej książce nieprawdopodobnych czy fantastycznych postaci i zdarzeń. Autorka przedstawia zwyczajną, znaną wielu dzieciom rzeczywistość, dostrzegając w niej jednak wiele piękna, opisując uroki codziennego życia. Zawsze bowiem może być przyjemnie, niezależnie od pór roku, i podczas letnich upałów, i jesienią, kiedy:
Chodząc po parku w piękny, słoneczny dzień, podziwiamy dopiero co opadłe z drzew liście, szeleszczące teraz cicho pod naszymi stopami. Zbieramy brązowe, błyszczące kasztany i przypominające główki krasnali żołędzie, na których tkwią zabawne bereciki.
Niewątpliwą zaletą „Jabłka i mięty w przedszkolu” jest subtelny humor słowny i sytuacyjny, jak w historii o żółwiu stepowym czy „lubilacie” – tym, kogo „lubimy w jego urodziny”. Polecam zatem książkę do wspólnego czytania z dzieckiem w wieku przedszkolnym, nawet już około czterech lat. Ładny, a jednocześnie dostosowany do możliwości małego dziecka język, a także przyjemne ilustracje stworzone przez Ewelinę Jaślan-Klisik, ułatwią i uatrakcyjnią lekturę.
Agata
Dziękuję autorce za egzemplarz książki!
Krystyna Śmigielska, „Jabłko i mięta w przedszkolu”, Wydawnictwo Alegoria, Warszawa 2017, ilość stron: 96.
Jabłko i mięta to moje ulubione połączeni 😉
Ale fajna propozycja! Kupuję dla mojej przedszkolaczki?