Niemiecka Republika Demokratyczna, Polska, Rumunia – kraje te mają wspólną historię, były bowiem członkami Układu Warszawskiego. Socrealizm pozostawił w tych państwach otwarte rany, niektóre z nich krwawią do dzisiaj. Na tle niezwykle skomplikowanej rumuńskiej historii rozgrywa się akcja „Śmierci w cichym zakątku życia” Olivera Bottiniego. Jeśli szukacie kryminału do pochłonięcia w jeden wieczór, to nie będzie to tego rodzaju książka. Powieść jest dobrze skrojona, niepokojąca, bardzo ciekawa, choć bez łatwych rozwiązań fabularnych. Ale prawdziwe życie przecież rzadko takie przynosi.
Cozma odstawił krzesła na miejsce.
– Proszę nie zrozumieć źle pana Rusu.
– Niemiec, który wykupuje Rumunię – ciągnął Cippo mroczniejszym głosem. – Jak inni Niemcy, jak Austriacy, Duńczycy, Arabowie, Amerykanie, Włosi i wkrótce także Indianie i Ekimosi. Wykupują Rumunię kawałek po kawałku. Czterdzieści procent ziemi jest już w rękach obcokrajowców i na tym się nie skończy. Nie żebym miał co przeciwko obcokrajowcom, jestem tylko przeciwny kapitalistom.
Gdy na wielkoobszarowym gospodarstwie zostaną znalezione zwłoki dziewczyny, córki właściciela, śledztwo przekazane zostaje Ianowi Cozmie. Ma on spore doświadczenie, od lat nie prowadzi jednak spraw kryminalnych, czekając na odejście w stan spoczynku. Sprawa nie wydaje się zresztą trudna, wszystkie tropy od początku prowadzą do jednego z pracowników gospodarstwa. Komisarz jednak od samego początku szuka nie tylko mordercy, ale także odpowiedzi na pytanie, dlaczego to właśnie jemu powierzono odnalezienie sprawcy. Szybko stanie się jasne, że sprawa ma bardzo szerokie tło, w sensie geograficznym obejmie również tereny dawnego NRD, w historycznym zaś cofnąć się będzie trzeba aż do mrocznych czasów Ceaușescu.
„Śmierć w cichym zakątku życia” Olivera Bottiniego to powieść kryminalna, ale sprawa morderstwa to tylko jeden z wielu wątków, które są tutaj poruszane. W zasadzie całe napięcie związane jest nie tyle z odnalezieniem sprawcy, co raczej chodzi tutaj o odpowiedź: dlaczego. Fabuła rozwija się dwutorowo – z jednej strony czytelnik śledzi postępy w śledztwie, a wraz z nimi coraz lepiej poznaje postać śledczego Iana Cozmy, z mroczną przeszłością i uwikłaniem w służby specjalne czasów komunistycznych. Drugim kluczowym bohaterem jest Winter, Niemiec, zarządzający gospodarstwem, na terenie którego doszło do zbrodni, między innymi z tego powodu część akcji dzieje się w Niemczech.
Oba kraje, Rumunia i Wschodnie Niemcy, musiały przejść trudną drogę reform i transformacji ustrojowej. I podobnie jak w Polsce wiele rzeczy rozwiązano tam w sposób niezbyt korzystny dla zwykłych obywateli. „Śmierć w cichym zakątku życia” to powieść o ziemi, przywiązaniu do niej, ale także jej utracie na rzecz wielkich korporacji. O bezsilności w starciu jednostki z potężnym kapitałem, bezlitosnych procesach globalizacji, korupcji i bezwzględności. Z drugiej zaś strony to opowieść o próbie odkupienia przeszłości i w pewnym sensie o nadziei.
To właśnie szerokie tło historyczne wyróżnia „Śmierć w cichym zakątku życia”, to nie jest typowy kryminał, ale szalenie ciekawy i do ostatniej strony, a nawet na długo po zakończeniu lektury, zastanawiający, prowokujący do refleksji o mechanizmach rządzących współczesnym światem.
Ola
Oliver Bottini, „Śmierć w cichym zakątku życia”, przełożyła Katarzyna Sosnowska, Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2021, liczba stron: 474.
Nie mówię nie.
Z lipcowych nowości polecam również serdecznie „Srebrna łyżeczka” Magdaleny Witkiewicz!
Mamy w planach recenzję „Wizjera”, ale dziękujemy za polecenie! 🙂