Matteo Righetto, „Ostatnia ojczyzna” – RECENZJA

Matteo Righetto wraca ze swoim cyklem „Trylogia ojczyzny”. Akcja drugiego tomu, „Ostatniej ojczyzny”  ma miejsce kilka lat po wydarzeniach z „Duszy granicy”, o której więcej przeczytasz tutaj. Historia rodziny De Boer toczy się dalej, próbują za wszelką cenę przetrwać w surowym klimacie okolic doliny Brenty i w wielkiej biedzie. Wkrótce jednak i tak już niełatwe życie rozerwane zostanie przez dramatyczne wydarzenia. To głęboko przejmująca opowieść o ludziach żyjących w skrajnych warunkach życiowych, a pomimo to wrażliwych na otaczający ich świat przyrody, dolę i niedolę zwierząt.

Rodzina De Boyerów zamieszkuje włosko – austriackie pogranicze, jest listopad 1898 roku. Okolica wyludnia się w wyniku masowej emigracji mieszkańców – w poszukiwaniu lepszego życia niemal wszyscy decydują się na wyjazd do Ameryki. Nie ma się zresztą co dziwić, w ojczyźnie czeka na nich tylko głód, praca ponad siły i niesprawiedliwość. W Nevadzie pozostali już tylko De Boyerowie, ale i u nich zaszły zmiany. Joli wchodzi w dorosłość, kończy dwadzieścia lat, ma swoje marzenia i plany. Jej młodsza siostra Antonia wstępuje do klasztoru, najmłodsza latorośl zaś, Sergio, to oczko w głowie ojca rodziny, Augusto. Podczas jednej z wypraw po szyszki chłopca dopada straszliwa choroba. Jole próbując uratować brata zabiera go do lokalnej znachorki. Nie wie jednak, że rodzina jest obserwowana, dwóch bandytów połakomi się na resztki srebra i miedzi, jakie pozostały z owej pamiętnej przeprawy z ojcem sprzed lat. Gdy dziewczyna powróci z ledwo żywym Sergio, z jej dawnego życia pozostaną tylko zgliszcza. Palona potrzebą słusznej zemsty uda się w pościg za przestępcami, sama będzie chciała wymierzyć im sprawiedliwość, albo zginąć. I tak jak przed laty okazać będzie musiała niezwykły hart ducha.

Jole zastanawiała się, co to takiego ta ojczyzna, czy słowa takie jak to miały kiedykolwiek znaczenie. A może były to tylko pojęcia mające dzielić ludzi i rozciągać między nimi druty kolczaste?

Przyszły jej na myśl orły i kwiaty mniszka, które widziała po obu stronach granicy.

Takie same po jednej i po drugiej stronie, za nic mające głupie ludzkie flagi.

– Ostatnia ojczyzna? – zapytała po chwili.

– Właśnie tak – odpowiedziała kobieta.

Jole wstała i przytuliła się do niej, jakby staruszka była jej matką.

„My, biedacy, wszyscy jesteśmy obywatelami ostatniej ojczyzny”, pomyślała, pozwalając objąć się suchym i sztywnym ramionom kobiety”.

Matteo Righetto kontynuuje w „Ostatniej ojczyźnie” podjęte w pierwszej części wątki. Czytelnik poznaje dalsze losy rodziny De Boyer, ponownie na plan pierwszy wysuwa się Jole. Dowiadujemy się więcej o jej relacjach z ojcem, ale przede wszystkim z niemal nieobecnymi w „Duszy granicy” matką i siostrą. Stalowy i niezłomny charakter dziewczyny, jej odwaga, determinacja i wybory, jakich dokonuje, a właściwie do jakich zmuszają ją okoliczności, mogą imponować.

Autor barwnie opisuje świat surowej, ale i zachwycającej przyrody gór Wenecji Euganejskiej. To powieść przygodowa, w typie westernu: są tu bandyci i pasjonujący pościg, ale przede wszystkim potrzeba wymierzenia sprawiedliwości za straszliwą krzywdę, jaka spotkała nikomu niewadzącą przecież rodzinę. A wymierzyć ma ją dopiero wchodząca w dorosłość Jole. „Ostatnia ojczyzna” napisana jest, podobnie jak pierwszy tom cyklu, pięknym językiem. Sporo tu filozoficznych rozważań o naturze człowieka, granicy między dobrem a złem i walce o godność, pomimo nędzy i głodu.

„Dlaczego my biedni zawsze cierpimy? Dlaczego?” – pytała się nieustannie. „I dlaczego musimy wciąż cierpieć upokorzenia od tych, którzy pasą się na naszym ubóstwie? Gdzie jest twoja sprawiedliwość, Boże?”.

Ola

Recenzja powstała we współpracy w Wydawnictwem Smak Słowa.

Matteo Righetto, „Ostatnia ojczyzna”, przekład Tomasz Kwiecień, Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2021, ilość stron: 272.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *