– O czym myślisz? – zapytała Zuzanna.
– Bardzo lubię ten ogród. Tak, jakby był kimś mi bliskim, żywą istotą. To on powiedział mi o najważniejszych rzeczach w moim życiu – odparł Adam.
Wiedzieliście o tym, że kwiaty mają swoją mowę? Za ich pomocą można przekazać bardzo wiele, właściwie wszystko. W wiktoriańskiej Anglii popularne było przesyłanie bukietów z zaszyfrowaną wiadomością. Kiedy nieśmiałość albo konwenanse nie pozwalały na wyrażenie uczuć wprost, dzięki różom, irysom, peoniom bądź nawet dzięki bazylii – można było zrobić to w sposób znacznie bardziej subtelny. I oczywiście romantyczny.
Zuzanna, niespełna czterdziestoletnia matka samotnie wychowująca syna, na co dzień zajmuje się ogrodami: projektuje, sadzi, kopie, dogląda… Kocha rośliny, więc robi to z pasją, choć praca jest ciężka, a jej pracodawca – po prostu ją wykorzystuje, obarczając zbyt dużą ilością obowiązków, nie szanując jej wolnego czasu, a przy tym niewiele płacąc. Robert Kozak (właściciel firmy projektującej ogrody i największego sklepu ogrodniczego w Starej Leśnej, a jednocześnie szef Zuzanny) nie ma bowiem ręki do ogrodów, pomimo dyplomu architekta krajobrazu. Dzięki utalentowanej pracownicy (czego rzecz jasna nigdy głośno nie przyznaje) firma Kozak Gardens prosperuje jednak świetnie i w swojej branży jest najbardziej znana w okolicy, a sam Kozak może przychylać nieba swojej żonie, Moniczce. Nawet wówczas jednak, gdy z zapałem realizuje zachcianki kapryśnej małżonki, daje znać o sobie jego skąpstwo, co bywa dramatyczne w skutkach. Taka okazała się chociażby oszczędność na miniaturowej śwince, wymarzonym pupilu Moniczki. Ale o tym przekonacie się sami… Wróćmy do głównych bohaterów powieści.
Kiedy do Starej Leśnej przyjeżdża Adam Przygrodzki – kupuje tu willę, starą i zniszczoną, ale z piękną historią – o urządzenie zapuszczonego ogrodu zwraca się do Kozak Gardens. A Kozak Gardens wysyła do Adama Przygrodzkiego Zuzannę. Pewnie nie byłoby w tym zleceniu nic szczególnego, gdyby nie fakt, że klient jest dawną miłością Zuzanny. I jej wielkim rozczarowaniem. Co więcej, kiedy dochodzi do spotkania, Przygrodzki zachowuje się chyba najgorzej, jak tylko zachować się może mężczyzna wobec kobiety, z którą coś go łączyło – to znaczy nie poznaje jej. A potem, zdaniem Zuzanny, wcale nie jest lepiej. Nic zatem dziwnego, że kochająca kwiaty i zafascynowana ich tajemnym językiem kobieta, postanawia poprzez projektowany przez siebie ogród wyrazić wszystkie emocje, jakie wiążą się z osobą przystojnego Adama. Początkowo więc niemal połowę przestrzeni, jaką ma do zagospodarowania, zamierza obsadzić bazylią („bazylia od bazyliszka, znaczy – nienawiść”), ale z czasem jej projekt zaczyna ewaluować. Zmianie ulega bowiem także relacja Zuzanny i Adama. On, porzucony przez żonę, spragniony bliskości, rodzinnego ciepła, zaprzyjaźnia się z Wojtkiem, synem Zuzanny, a w niej samej zaczyna dostrzegać to, czego do tej pory brakowało mu w kontaktach z kobietami. Ona zaś powoli zaczyna wierzyć, że jest warta miłości. Dlatego w ogrodzie znajduje się miejsce na lewkonie („czuję się związana z tobą emocjonalnie”) czy żółte róże parkowe („rośnie we mnie uczucie”). Niestety rośnie w nim także głóg, w wiktoriańskim języku roślin oznaczający trudności… Jak każda historia miłosna, która ma szansę pochłonąć czytelnika, także i ta ma swoje komplikacje.
„Ogród Zuzanny” to jednakże nie tylko romans, ale także ciepła, pełna uroku i humoru opowieść obyczajowa o mieszkańcach podwarszawskiej miejscowości. Obok pary głównych bohaterów pojawia się w niej cała plejada barwnych postaci. Mamy więc babkę i matkę Zuzanny, przedstawione w powieści jako dwie antagonistki, różniące się od siebie niemal wszystkim. Dziewięćdziesięcioletnia Cecylia jest pełna życia, pomimo podeszłego wieku, przypomina kolorowego ptaka, wierzy w romantyczną miłość, przywiązuje wagę do piękna i drobnych radości życia, kocha ludzi z wzajemnością. Krystyna jest za to praktyczna i zgorzkniała, a jej relacje z Zuzanną są przynajmniej trudne. Mamy w książce także przyjaciółki głównej bohaterki, Wiolę i Kazię, którym życie ułożyło się diametralnie odmiennie, a które mimo to pielęgnują swoją znajomość i wspierają nawzajem. Mamy barwne postaci miejscowego proboszcza – Augusta Fąfary, cukiernika – Stanisława Grzybka, aptekarza – Wiesława Koczocika i zauroczonej nim Irenki Sławińskiej, korpulentnej właścicielki baru oferującego wszelkiego rodzaju kluchy własnej roboty, a także nieco szalonego ekologa – Jacka Wtorka. Co więcej – niebagatelną rolę odgrywają także postaci zwierzęce: pies Aza, kura Kulczyba Wronie Oko (okaz niezwykły, który nawet weterynarza wprawił w osłupienie), a nawet rzekomo miniaturowa świnka Ryjek. Wszyscy ci bohaterowie – i ludzcy, i zwierzęcy – czynią powieść kolorowym, ciekawym, momentami bardzo zabawnym, ale i refleksyjnym obrazkiem z życia prowincji.
Wartością powieści jest bez wątpienia także wielowątkowość. Obok głównego – romansowego, autorki snują całą masę wątków pobocznych, mających funkcję humorystyczną (jak zaloty Irenki wobec Wiesława czy małżeńskie komplikacje Kozaków), ale też poruszające poważniejsze nuty. Wiele mówi się w „Ogrodzie Zuzanny” o międzyludzkich relacjach, o przebaczeniu, o poszukiwaniu szczęścia i swojego miejsca w życiu pomimo czasem tragicznych doświadczeń. Na szczególną uwagę zasługuje obecny w powieści wątek ukraiński. Babka Zuzanny, Cecylia, pochodzi ze wschodu, a elementy narodowo-rodzinnej spuścizny obecne są i w jej życiu, i w drewnianej, skromnej willi przy ulicy Jeża. Cecylia odbywa zresztą wraz z wnuczką sentymentalną podróż do miejsca swojego dzieciństwa i wczesnej młodości. Wspomina się przy tej okazji o rzezi wołyńskiej – jednakże bez tonów oskarżycielskich wobec Ukraińców („Widzisz” – mówi babka do wnuczki – „jedni Ukraińcy zabijali, inni ratowali”). W powieści pojawia się także sympatyczny Jurko, który przybywa do Polski z Ukrainy „za chlebem”, jak wielu jego rodaków. Osiemnastolatek zyskuje sympatię mieszkańców Starej Leśnej, a jako chłopak nastoletniej Malwiny musi zabiegać o akceptację ze strony jej rodziców.
Dość już jednak o bohaterach i ich powieściowych perypetiach. Sięgnijcie po „Ogród Zuzanny” i sami poznajcie się z nimi bliżej. Według mnie – warto, choć oko bardziej srogiego krytyka dostrzegłoby z pewnością i niedostatki książki – być może pewną przewidywalność akcji, nie dość bogaty rysunek niektórych postaci (ach, jakiż ten Adam doskonały…), a przede wszystkim rozwiązania wątków w nieco nierealny – pozytywny sposób (jak w bajce, wszystko ma swoje dobre zakończenie). Ale to – jak powiedziałam – bardziej srogi krytyk. Ja natomiast uważam, że urokliwy „Ogród Zuzanny” spełnia wszystkie najważniejsze wymogi swojego gatunku – porywa wartką akcją, zaciekawia, skłania do refleksji, i bawi, i wzrusza. Czyż nie tego oczekujemy od powieści obyczajowej? Czekam zatem na kolejne części, a Was zachęcam do lektury!
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.
Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska, „Ogród Zuzanny”, tom 1: „Miłość zostaje na zawsze”, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2018, ilość stron: 414.