Wyobraźcie sobie taką sytuację: wakacje (czy urlop – nazwijcie jak chcecie), słońce, szum morza (względnie plusk ryb w jeziorze), leżak, a obok na stoliku świeżo parzona kawa albo jeszcze lepiej: delikatne, różowe wino czy prosecco z kilkoma kostkami lodu. Pełen relaks. Jeszcze jednego elementu brakuje w tej niemal idealnej sytuacji – wiadomo! książki w dłoni. Jednak przyznajcie sami – to nie może być Dostojewski (z całym szacunkiem dla wielkiego mistrza). Nie może to być literatura zmuszająca do intelektualnego wysiłku (w końcu to wakacje: leżak, słońce, prosecco…). To musi być książka, która rozluźni, rozbawi, sprawi, że będziemy mieli ochotę sięgnąć po jeszcze jeden kieliszek zimnego napoju… Czytaj dalej
C.D. Payene „Buntownicza młodość. Dziennik Nicka Twispa” – RECENZJA
Odpowiedz