W życiu większości ludzi, może nawet w życiu każdego człowieka, przychodzi taki moment, że zaczyna oglądać się wstecz. Myśli, co osiągnął i do czego doszedł, a czego nie zrealizował i prawdopodobnie już nie zrealizuje, dalej – w jakim punkcie aktualnie się znajduje. I cóż, taki bilans zazwyczaj nie wypada najlepiej, a nawet całkiem beznadziejnie. Zwłaszcza gdy odniesie się go do młodzieńczych marzeń, wyobrażeń o tym, jak nasze życie powinno wyglądać, jacy my powinniśmy być.
Reginald Perrin, bohater znanej na Wyspach powieści humorystycznej Davida Nobbsa z 1975 roku (na podstawie której BBC stworzyło popularny sitcom), od zawsze nie był „kimś”. Ot, przeciętny Anglik, lat czterdzieści sześć, w dodatku nieco fajtłapa, bardzo owłosiony (z tego powodu w szkole przezywano go Mata Kokosowa). Żona, dwoje dzieci, wnuki, kot Ponsonby będący dla Reginalda lepszym słuchaczem aniżeli własna żona, od lat ta sama praca w Słonecznych Deserach, codzienna monotonia i jeszcze problemy z potencją… Poczucie bezcelowości, bycia więźniem we własnym ciele, załamanie. Chciałoby się powiedzieć – klasyczny kryzys wieku średniego. A z nim, jak wiadomo, ludzie radzą sobie różnie: jedni popadają w depresję, drudzy farbują włosy i zmieniają partnerów na młodszych, a jeszcze inni zaczynają realizować pomysły dawno odłożone do szuflady. Reginald Perrin zrobił coś… nieoczekiwanego! Czytaj dalej