Gabrielle Kent, „Alfie Bloom i złodziej talizmanu”, Wydawnictwo Wilga, 2016
Po przeczytaniu tej książki już nigdy nie przejdziecie obojętnie obok żadnego drzewa z dziuplą, przecież każde z nich może być portalem. Pamiętacie przygody Alfiego z pierwszej części powieści, recenzowałyśmy je dla Was w listopadzie 2016?
Nie myślcie, że życie naszego bohatera po odziedziczeniu zamku Hexbridge jest teraz spokojne i beztroskie. Po pierwsze w ogóle nie może się on przyzwyczaić do tak ogromnej ilości pokoi, podejrzewam, że nie zwiedził jeszcze wszystkich. Plusem jest to, że tata ma dużo miejsca na swoje naukowe zainteresowania, a rodzina i znajomi spędzają u nich każde święta. Tak jest i teraz, gdy przyjaciółka Amy Siu zostaje na ferie. Zupełnie przypadkowo staje się uczestnikiem próby wykradzenia talizmanu przez elfy. Nie chcę Wam za dużo zdradzać, ale przygotujcie się na to, że Alfie jest coraz bardziej świadomy swoich zdolności:
„Zamknął oczy i przypomniał sobie doznanie mocy […] przeciwko Murkle i Snitch. Zwrócił swój umysł do wewnątrz i poszukał tamtego wrażenia. Gdy zaczynała go ogarniać irytacja, wyczuł to – starożytną magię zwiniętą jak wąż w jego klatce piersiowej”
Przyda mu się ta świadomość, aby bronić talizmanu i kamerdynera Wilberforce’a, który okazał się kimś zupełnie innym niż wszyscy myśleli. Jego umiejętności wykraczają daleko poza nadzorowanie prawidłowego podania do stołu i urządzania podwieczorków w ogrodzie… Polecam książkę ciekawym przygód dzieciom i tym nieco starszym także. Aga