Nora Roberts, „W ukryciu” – RECENZJA

Jedna z naszych ulubionych autorek, Nora Roberts, wraca z najnowszą powieścią „W ukryciu”. Jeśli lubicie jej książki, to nie będziecie zawiedzeni. Jest tutaj wszystko, do czego nas przyzwyczaiła: ciekawa historia, fabuła trzymająca w napięciu, szerokie tło społeczne i oczywiście gorący romans. To kolejna udana pozycja, świetna na coraz dłuższe jesienne wieczory. Nasze recenzje innych jej powieści znajdziecie tutaj: „Kłamca” czy”Obsesja„.

Trzy nastoletnie przyjaciółki: Simone, Tish i Mi, idą do kina w centrum handlowym, gdzieś na obrzeżach Portland. Tego feralnego popołudnia dochodzi tam do strzelaniny – trzech chłopców, ich kolegów ze szkoły, postanowiło dokonać zamachu, niestety udanego. W jego wyniku śmierć ponosi prawie sto osób, kilkaset jest rannych i poszkodowanych. Tish ginie na miejscu, Mi trafia do szpitala w ciężki stanie, a Simone, która przypadkiem w czasie ataku przebywała w toalecie, pierwsza dzwoni na policję i zawiadamia służby.

W piątek 22 lipca 2005 roku Simone Knox kupiła dużą pomarańczową fantę, popcorn i żelki Swedish Fish. Ten wybór, tradycyjny zestaw na wieczór w kinie, zmienił jej życie i prawdopodobnie je uratował. Mimo to nigdy więcej nie sięgnęła po fantę.

Brutalna zbrodnia odciska swoje piętno na wielu rodzinach, nie tylko ofiar, ale także i ocalonych. Przez lata borykają się z traumą, zmienia ona ich życie. Simone długo będzie szukać swojej drogi, próbując zapomnieć o tym, co się stało.

Podobało jej się na uniwersytecie Columbia, harowała, żeby się tam dostać, ale wiedziała, że zrobiła to, aby stać się częścią marzenia Mi.

Nie potrafiła znaleźć własnego ja i nie była pewna czy jakieś ma.

Mimo to życie tutaj na pożyczonych marzeniach okazało się lepsze niż życie w domu, gdzie wszystko przypominało jej tamte wydarzenia. Gdzie matka spoglądałaby na kolor jej włosów z zakłopotaniem i dezaprobatą, a ojciec, z tym zmartwionym spojrzeniem, od niechcenia pytałby, jak sobie radzi.

Nic jej nie było. (…)

Simeone zrobiła wszystko, co możliwe, aby pogrzebać tamten wieczór razem z przyjaciółką.

Dla powieści ważne są też i inne postaci, bohaterowie tamtych i późniejszych wydarzeń.  Jedną z nich jest Reed Quartermaine, kelner w restauracji w centrum handlowym, ratujący małego chłopca. Po zamachu postanawia zostać policjantem. Jego mentorką i partnerką będzie Essie McVee, policjantka, która jako pierwsza pojawia się na miejscu zdarzenia i zabija jednego z zamachowców. Szybko okazuje się też, że jest jeszcze ktoś, kogo nie zaspokoiła – choć wyjątkowo duża przecież – liczba ofiar strzelaniny. I ten ktoś wkrótce zacznie polowanie na tych, którym udało się wyjść z niej cało.

Nora Roberts w „W ukryciu” sięga po bardzo aktualny obecnie temat zamachów i ataków z bronią. Co chwila słyszy się przecież w wiadomościach o kolejnej strzelaninie w szkole czy w klubie nocnym. Wykorzystuje go do zbudowania fabuły, skupiając się przy tym na historii ocalałych, ukazując, jak to straszne doświadczenie zmieniło życie wszystkich biorących w nim udział, pośrednio i bezpośrednio. Autorka, jak zwykle zresztą, dba o poziom napięcia i emocji towarzyszących czytelnikowi, aż do ostatniej strony powieści. W tle – to też zresztą charakterystyczne – mamy pikantny romans.

Trzeba jednak dodać, że to zdecydowanie bardziej powieść obyczajowa, historia miłosna funkcjonuje tutaj jako dodatek. Uważny czytelnik Roberts nie będzie jednak zaskoczony, jej twórczość ostatnio wyraźnie przesunęła się w stronę obyczajowości. Zdecydowanie większą niespodzianką może być fakt, że fabuła skupiona jest od samego początku na dwojgu bohaterów, z czego jeden jest mężczyzną. Autorka zwykle w centrum uwagi umieszcza kobiety, ta dwutorowość jest jednak bardzo ciekawa. Obrazu dopełnia postać psychopatycznego zabójcy, którego śledzić możemy krok po kroku, obserwując narastającą grozę i szaleństwo.

Dla mnie, w zestawie z miękkim kocem i dobrą herbatą, to po prostu przepis na udany jesienny wieczór.

Ola

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Edipresse Książki.

Nora Roberts, „W ukryciu”, przekład: Danuta Śmierzchalska, wydawnictwo Edipresse Książki, Warszawa 2019, liczba stron: 543.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *