Carlos Ruiz Zafón, „Labirynt duchów” (cykl: „Cmentarz zapomnianych książek”) – RECENZJA

Czwarta część, rozmiarów chorobliwie kolosalnych, doprowadzi nas w końcu do samego serca tajemnicy, a przewodnikiem będzie mój ulubiony czarny anioł, Alicja Gris. Na kartach sagi pojawią się bohaterowie i czarne charaktery oraz tysiące tuneli, dzięki którym czytelnik będzie mógł  zbadać kalejdoskopową intrygę, podobną do tej fatamorgany perspektyw, która olśniła mnie tamtego dnia, gdy ojciec zaprowadził mnie na Cmentarz Zapomnianych Książek.

Tak o ostatnim tomie słynnej  sagi Carlosa Ruiza Zafóna powie jeden z jego bohaterów, Julian Sempre, i szczerze mówiąc doskonale odda istotę książki. Kataloński pisarz zamyka „Cmentarz zapomnianych książek” powieścią znacznie obszerniejszą od poprzednich, niesłychanie skomplikowaną fabularnie, za to odkrywającą przed miłośnikami cyklu (rzecz jasna – stopniowo) wszystkie nierozwiązane tajemnice poprzednich części. Nie oznacza to jednak, że nie można rozpocząć przygody z „Cmentarzem zapomnianych książek” od „Labiryntu duchów”. Można – ta historia tworzy pewną odrębną całość, znajomość wcześniejszych tomów poszerzyć może perspektywę jej czytania, ale nie jest niezbędna.

To, co nieodmiennie urzeka u Zafóna, to wspaniała, płynąca bystrym nurtem narracja, nawiązująca stylem do najlepszych wzorów prozatorskich XIX wieku. To paleta wyjątkowych postaci, czarnych charakterów i bohaterów mających w sobie światło, nierzadko tragicznych, wszystkich zaś uwikłanych w okrutną machinę hiszpańskiej historii i polityki. To wreszcie niezwykły, magiczny wręcz portret Barcelony, pełnej mrocznych zaułków, przestrzeni jakby z innej rzeczywistości, tętniących własnym życiem, miasta urzekającego niebezpiecznym pięknem, miasta literatury. To obraz Barcelony, której już nie ma, bo zastąpiła ją „jakaś wystylizowana i wyperfumowana dekoracja wyłożona czerwonymi dywanami z myślą o dobrych duszach, które ukochały słońce i plażę, turystach ślepych na zmierzch pewnej epoki”. Zajrzyjmy więc do tamtego świata raz jeszcze.

Autor po raz kolejny zabiera czytelnika do Hiszpanii czasów Franco. Wojna zakończyła się wprawdzie wiele lat temu, ale cienie przeszłości kładą się na pozornie normalnym życiu kraju, a ludzie polityki, niedostępnej dla przeciętnego człowieka, nadal prowadzą swoją tajemniczą grę. Kiedy w niejasnych okolicznościach ginie jeden z najpotężniejszych obywateli, Minister Kultury i Sztuki – Mauricio Vallas, do akcji poszukiwawczej zostają włączone tajne służby. Piękna i tajemnicza agentka, Alicja Gris, wspierana przez kapitana policji, Vargasa, opuszcza Madryt i przybywa do Barcelony, aby rozwikłać sprawę. Szybko okazuje się jednak, że jest ona o wiele bardziej skomplikowana niż można by przypuszczać, a Vallas, który przed wojną był komendantem cieszącego się złą sławą więzienia Montjuic, ma bez wątpienia wielu wrogów. Alicja podąża tropem odnalezionej w jego willi książki, jednej z tajemniczego cyklu „Labirynt duchów”, autorstwa Victora Mataix’a. Wkrótce odnajdzie znacznie więcej wątków tej historii i sama znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Oczywiście czytelnik spotka na kartach powieści także postaci znane z poprzednich tomów, w tym barcelońskich księgarzy, rodzinę Sempre, oraz niezastąpionego, Fermína Romero de Torres, małego człowieka o wielkim sercu, który od dawna gości w moim prywatnym parnasie bohaterów literackich. Historia zaś tych ważnych dla cyklu postaci, które w czasie wydarzeń rozgrywających się w „Labiryncie duchów” już nie żyją – zostanie dopowiedziana.

Główną bohaterką powieści jest jednakże Alicja, która pojawia się w cyklu po raz pierwszy (choć – co bardzo zafonowe – jej historia powiązana jest z losami innych postaci). To zagadkowa kobieta, urzekająco piękna, niebezpieczna, jak to określił napotkany przygodnie fotograf: „istota, w której mieszka światło i cień”. Na skutek obrażeń, jakich doznała jako dziecko podczas wojny, dokuczają jej niewyobrażalne bóle. Bywa, że ogranicza je, zakładając „ortezogorset” – urządzenie „które we własnych oczach czyniło z niej perwersyjną lalkę o mrocznej urodzie”. Ten motyw lalki, marionetki tak charakterystyczny przecież dla twórczości Katalończyka pojawia się zresztą w powieści przynajmniej kilkukrotnie. Z jednej strony wpisuje to się doskonale w klimat książki, w której widoczne są inspiracje grozą XIX wieku (co znowu charakterystyczne dla Zafona). Z drugiej zaś – poprzez ten zabieg – autor zdaje się pytać czytelnika, czy człowiek jest rzeczywiście tylko kukiełką, nie mającą wpływu na nie tylko na dzieje świata, ale i na własne losy? Czy – jak twierdzi Leandro, przełożony Alicji – „wszyscy mają w sobie ukrytą sprężynkę, dzięki której można nimi poruszać i kierować tam, gdzie się chce”? Miłośnicy prozy hiszpańskiego twórcy wiedzą, że wiele postaci jego książek (jak Izabella czy Dawid Martin) to postaci tragiczne, jakby naznaczone okrutną nieuchronnością losu. Czy walka z losem ma zatem sens?

Zakończenie „Cmentarza zapomnianych książek” prawdopodobnie przyniesie Wam tę odpowiedź. Nie tylko zamknie wszystkie wątki cyklu, wyrówna rachunki, ale i zakończy toczącą się przez wszystkie tomy archetypiczną walkę sił dobra i zła. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że bohaterowie powieści jednoznacznie opowiadają się po jednej bądź drugiej stronie (nawet czarny anioł, Alicja, nie budzi w czytelniku wątpliwości – jej mroczna strona jest wynikiem trudnej przeszłości, samotności i bólu, ale wiemy jednocześnie, że ostatecznie postąpi tak, jak należy). Nawiązanie przez Zafóna do  tematu tej odwiecznej walki, utrwalonego nie tylko w literaturze, ale i w kulturze w ogóle, a także – czerpanie pełnymi garściami z tradycji literackich, może wydać się banałem, powielaniem tego, co było, ubranym jedynie w piękną i bogatą formę. I przez niektórych krytyków tak też jest autor „Labiryntu duchów” odczytywany. Ja jednak widzę w jego twórczości przede wszystkim tęsknotę – za dawnym światem, jakby pełniejszym, gdzie wszystko było bardziej, głębiej, i za tym, czym była literatura. A może za tym, czym chciałby, żeby była? Odzwierciedleniem życia i jednocześnie czynnikiem, który miał siłę zmieniającą życie.

A.

Carlos Ruiz Zafon, „Labirynt duchów”, przeł. Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodán Cassas, cykl „Cmentarz zapomnianych książek”, Muza, Warszawa 2017, ilość stron: 896.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *