Mercé Rodoreda „Diamentowy plac” – RECENZJA

Barcelona, rok 1930. Młodziutka dziewczyna wystrojona w białą, wykrochmaloną sukienkę dociera na Diamentowy plac, gdzie trwa feta, gra orkiestra i bawią się ludzie. Do tańca prosi ją chłopak o małpich oczkach, mówi o niej „moja królowa” i oświadcza, że nim minie rok, zostanie jego żoną. Nazywa ją Colometą – Gołąbką. Para zaczyna się spotykać, wkrótce rzeczywiście bierze ślub, zamieszkuje razem, rodzi im się pierwsze dziecko. Quimetowi daleko jednak do idealnego męża. Jest kapryśny, skupiony na sobie, zaborczy, bywa agresywny. Choć wykonuje pracę stolarza, zaczyna fantazjować o życiu w dobrobycie, jakie zapewni rodzinie dzięki hodowli gołębi. Tak się nie staje, pomimo że gołębi w ich domu przybywa i przybywa… Tymczasem sytuacja polityczna robi się coraz bardziej niebezpieczna.  Quimet wyrusza na front, a Colometa pozostaje w domu, by toczyć swoją walkę – walkę o przetrwanie rodziny. Czytaj dalej

Carlos Ruiz Zafón „Miasto z mgły” – RECENZJA

Bodaj najbardziej poczytny współczesny pisarz hiszpański, zmarły na skutek ciężkiej choroby w 2020 roku, Carlos Ruiz Zafón pozostawił po sobie niezwykłą spuściznę literacką – cztery powieści przeznaczone dla młodzieży: cykl „Trylogia mgły” i przepiękną „Marinę” oraz tetralogię „Cmentarz Zapomnianych Książek”. Tę ostatnią zakończył „Labiryntem duchów” (TU przeczytacie recenzję), po której to książce planował publikację zbioru opowiadań, mającym być literackim podziękowaniem dla miłośników słynnej sagi, poszerzającym przedstawiony w niej świat, nawiązującym do niej tematami i atmosferą. I tak do rąk czytelników – już po śmierci autora – trafił zbiór „Miasto z mgły”, w którym znalazło się jedenaście opowiadań dotąd niepublikowanych bądź drukowanych wcześniej w czasopismach czy przy okazji specjalnych wydań powieści Zafóna. Czy zafonofile z całego świata (do których rzecz jasna i ja się zaliczam) będą usatysfakcjonowani? Cóż, rozpoczynając lekturę, trzeba mieć świadomość, że na zbiór składają się w większości bardzo krótkie formy – już ze względu na objętość nie mogące równać się z prozą, do której przyzwyczaił nas Katalończyk – zawiłymi, wielowątkowymi historiami, napisanymi z olbrzymim rozmachem narracyjnym. Należałoby więc raczej – za radą Leszka Bugajskiego, autora przedsłowia do polskiego wydania „Miasta z mgły” – potraktować je jak „szkice, fragmenty, które mogły stać się elementem większej całości, a jednak pisarz puścił je wolno, dając im osobne życie”. Wówczas można wygodnie rozsiąść się w fotelu i po raz kolejny podążyć urokliwymi, pięknym i mrocznymi ulicami Barcelony. Czytaj dalej

Bernardo Atxaga „Samotny mężczyzna” – RECENZJA

Katalonia, upalne lato 1982 roku. Trwają mistrzostwa świata w piłce nożnej. Polska reprezentacja rezyduje w niepozornym hotelu na obrzeżach Barcelony. Nasi rodacy z pewnością nie zdają sobie sprawy z tego, że kilkoro przyjaciół, do których należy hotel, nie zawsze wiodło unormowane, spokojne życie.  To byli członkowie ETA*, którzy znaleźli tu swoją bezpieczną przystań, z dala od rodzinnej ziemi Basków. Nieświadomi przeszłości gospodarzy Polacy świętują wraz z nimi transfer Bońka do Juventusu, a Piechniczek planuje strategię na mecz ze Związkiem Radzieckim. Nie wszystkim jednak udziela się piłkarska gorączka. Carlos, jeden z właścicieli hotelu, ukrywa dwoje aktywistów ETA, sprawców niedawnego zamachu, za których głowy wyznaczono olbrzymią sumę pieniędzy. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, dlaczego to robi, w dodatku bez porozumienia z przyjaciółmi. Nie mógł odmówić organizacji? A może trudno mu po prostu normalnie żyć, bez podporządkowania się idei, bez adrenaliny? Dość, że policja wpada na trop uciekinierów, a koledzy zaczynają się domyślać… „Samotny mężczyzna” baskijskiego twórcy, Barnarda Atxagi, nie jest typowym thrillerem, do jakiego przywykli miłośnicy gatunku. Choć napięcie wisi  powietrzu, pętla strachu powoli się zaciska, powieść jest przede wszystkim refleksją nad sytuacją człowieka, dla którego walka z dyktaturą przestała być sensem istnienia. Carlos po raz kolejny, być może już ostatni, podejmuje się walki dla dobra sprawy, ale przede wszystkim stacza wewnętrzną bitwę, sam ze sobą. Czytaj dalej

Jaume Copons, Liliana Fortuny „Gutek i potwory”, tom 1 „Pan Flat nadchodzi”

Dzieciom powtarza się zazwyczaj, że powinny być grzeczne i posłuszne, utrzymywać swój pokój w czystości, nie zapominać o domowych i szkolnych obowiązkach (a już szczególnie o odrobieniu lekcji). Tego oczekują od dzieci rodzice i nauczyciele. Ale czy rzeczywiście takie powinny być? Czy bycie rozrabiaką nie bywa przyjemniejsze? Czy to nie dzięki szczypcie nieposłuszeństwa (czasem dwóm szczyptom, nie bądźmy drobiazgowi) stwarzają się szanse na przeżycie czegoś niezapomnianego, szalonych przygód? Pomyślcie o dziecięcej literaturze. Czy Wasze ulubione postaci – chociażby Tomek Sawyer, dzieciaki z Bullerbyn, Mikołajek czy nawet Harry Potter – zawsze postępują zgodnie z regułami dorosłych? Na pewno nie! Taki też jest Gutek Zawada, bohater cyklu stworzonego przez hiszpańskiego pisarza, Jaume Coponsa, i katalońską ilustratorkę, Lilianę Fortuny. Gdyby Gutek nie był bałaganiarzem, sympatycznym lecz roztrzepanym chłopakiem, któremu różne rzeczy przytrafiają się „niechcąco”, czy spotkałby… potwora? Czytaj dalej

Jaume Cabré, „Podróż zimowa” – RECENZJA

Miłośników twórczości Jaume Cabrégo raczej nie trzeba szczególnie zachęcać do lektury „Podróży zimowej”, która ukazała się niedawno w Polsce nakładem wydawnictwa „Marginesy”. Dość powiedzieć, że książka ich z całą pewnością nie rozczaruje. Gdyby zaś ktoś miał ochotę rozpocząć swoją literacką przygodę z katalońskim mistrzem pióra właśnie od tej pozycji, dokonałby naprawdę doskonałego wyboru! „Podróż zimowa”, zbiór czternastu opowiadań powstałych przed 2000 rokiem, świetnie reprezentuje jego pisarstwo. To – podobnie jak „Wyznaję” czy „Agonia dźwięków” – wysmakowana, erudycyjna, intelektualna proza najwyższej próby. Z drugiej strony zaś – zdecydowanie różni się od słynnych powieści autora, choćby ze względu na krótkie literackie formy, z których się składa. A jak pisze Cabré w epilogu: Czytaj dalej

Care Santos „Kłamstwo” – RECENZJA

Według statystyk w ciągu jednego roku ponad osiemnaście tysięcy przestępstw zostało popełnionych przez nieletnich. Najczęściej były to kradzieże samochodów, pieniędzy i urządzeń elektronicznych (…) Ogółem 9782 napady rabunkowe (…)
Kolejnym, po kradzieżach, rodzajem naruszeń prawa wskazywanym przez statystyki, są przestępstwa uszkodzenia ciała – za ich popełnienie zostało skazanych 2416 nieletnich (…)
I wreszcie docieramy do końca listy przestępstw – do zabójstw. Przepisy prawne mówią o „Zabójstwie i jego rodzajach”. Ogółem czterdzieści cztery wyroki skazujące (…)
Zatrzymajmy się na chwilę przy tych trzech morderstwach dokonanych przez czternastolatków. Trzy wyjątki wśród wyjątków. Specjaliści powiedzieliby, że młodociani zabójcy są rzadkością, ponieważ zabójstwo jest zbyt ciężkie do popełnienia, wymaga pewnego wysiłku; ludzie tak  łatwo nie dają się zabić. Najwidoczniej jednak czasem się to zdarza. Jesteśmy gatunkiem szaleńców. W odpowiednich okolicznościach każdy z nas jest zdolny do wszystkiego. W społeczeństwie muszą istnieć czarne owce, od których reszta stada trzyma się z dala. Możecie spać spokojnie; na szczęście czternastoletni mordercy są wyjątkami.
Jestem jednym z tych wyjątków. Odstępstwem od reguły w statystykach.
Czasami zastanawiam się, co zrobili ci dwaj pozostali.

„Kłamstwo” Care Santos to powieść pisana przede wszystkim z myślą o młodzieży (bohaterka ma szesnaście lat), ale bez wątpienia może być bardzo dobrą lekturą także dla znacznie starszych czytelników. Choć książkę czyta się błyskawicznie (jest niewielkich rozmiarów, napisana bardzo przystępnym językiem), na długo pozostaje w pamięci. Opowiedziana w niej historia elektryzuje, sprawia, że chcąc nie chcąc nie można przestać o niej myśleć. A już na pewno może sprawić, że nastoletni czy pełnoletni czytelnik zweryfikuje swoje poglądy na pewne sprawy… Czytaj dalej

Carlos Ruiz Zafón, „Labirynt duchów” (cykl: „Cmentarz zapomnianych książek”) – RECENZJA

Czwarta część, rozmiarów chorobliwie kolosalnych, doprowadzi nas w końcu do samego serca tajemnicy, a przewodnikiem będzie mój ulubiony czarny anioł, Alicja Gris. Na kartach sagi pojawią się bohaterowie i czarne charaktery oraz tysiące tuneli, dzięki którym czytelnik będzie mógł  zbadać kalejdoskopową intrygę, podobną do tej fatamorgany perspektyw, która olśniła mnie tamtego dnia, gdy ojciec zaprowadził mnie na Cmentarz Zapomnianych Książek.

Tak o ostatnim tomie słynnej  sagi Carlosa Ruiza Zafóna powie jeden z jego bohaterów, Julian Sempre, i szczerze mówiąc doskonale odda istotę książki. Kataloński pisarz zamyka „Cmentarz zapomnianych książek” powieścią znacznie obszerniejszą od poprzednich, niesłychanie skomplikowaną fabularnie, za to odkrywającą przed miłośnikami cyklu (rzecz jasna – stopniowo) wszystkie nierozwiązane tajemnice poprzednich części. Nie oznacza to jednak, że nie można rozpocząć przygody z „Cmentarzem zapomnianych książek” od „Labiryntu duchów”. Można – ta historia tworzy pewną odrębną całość, znajomość wcześniejszych tomów poszerzyć może perspektywę jej czytania, ale nie jest niezbędna.

To, co nieodmiennie urzeka u Zafóna, to wspaniała, płynąca bystrym nurtem narracja, nawiązująca stylem do najlepszych wzorów prozatorskich XIX wieku. To paleta wyjątkowych postaci, czarnych charakterów i bohaterów mających w sobie światło, nierzadko tragicznych, wszystkich zaś uwikłanych w okrutną machinę hiszpańskiej historii i polityki. To wreszcie niezwykły, magiczny wręcz portret Barcelony, pełnej mrocznych zaułków, przestrzeni jakby z innej rzeczywistości, tętniących własnym życiem, miasta urzekającego niebezpiecznym pięknem, miasta literatury. To obraz Barcelony, której już nie ma, bo zastąpiła ją „jakaś wystylizowana i wyperfumowana dekoracja wyłożona czerwonymi dywanami z myślą o dobrych duszach, które ukochały słońce i plażę, turystach ślepych na zmierzch pewnej epoki”. Zajrzyjmy więc do tamtego świata raz jeszcze. Czytaj dalej

Jaume Cabré, „Agonia dźwięków” – RECENZJA

Najogólniej rzecz biorąc: jeśli znacie i lubicie twórczość Jaume Cabré, „Agonia dźwięków” z pewnością Was nie zawiedzie. Jeśli zaś nie mieliście do tej pory okazji spotkać się z książkami katalońskiego mistrza pióra – szykujcie się na literacki smakołyk. Elegancki, erudycyjny styl, precyzyjna i przewrotna konstrukcja, inteligentny i subtelny dowcip, głęboki przekaz wpleciony w nieśpiesznie rozwijającą się, acz ciekawą fabułę – wszystko to znajdziecie w tej powieści.

Hiszpania. XX wiek (choć jak zauważa tłumaczka, Anna Sawicka, gdyby nie pewne, trudno zauważalne wskazówki, czytelnik mógłby dać się zwieść klimatowi książki i prędzej umieścić jej akcję w czasach średniowiecza aniżeli w pierwszej połowie ubiegłego wieku). Franciszkański mnich, brat Junoy, zostaje wysłany przez swoich przełożonych do odległego żeńskiego zakonu La Ràpita, gdzie ma pełnić funkcję spowiednika. Czytaj dalej