Stanisława Emilia Gacek to rezolutna sześciolatka, która nie znosi nudy, ma tysiąc pomysłów na minutę i połowę z nich natychmiast realizuje. Jednym z nich jest klub, który zakłada w przedszkolu. Ale, ale… to nie jest jakiś tam zwyczajny klub! Po pierwsze to klub dla dziewczyn (z bardzo rzadkimi wyjątkami), po drugie jest supertajny i po trzecie nie można do niego wstąpić ot tak sobie! Nie można być mazgajem czy zarozumialcem – dziewczyny trzymają się razem, jedna za wszystkie i tak dalej. Do tego mają do rozwiązania wiele tajemniczych spraw. „Emi i Tajny Klub Superdziewczyn” to urocza propozycja dla dziewczynek, które kończą przedszkole bądź zaczynają szkolną edukację i chcą spróbować swoich sił w czytaniu. Emi i jej paczka mają mnóstwo przygód, więc możliwe, że książka zainteresuje też chłopców. To świetna książka na początek czytelniczej podróży!
Emi tak naprawdę nazywa się Stanisława Emilia Gacek. Niespecjalnie podoba jej się pierwsze imię, więc razem z tatą wymyślili, że na co dzień będą używać skrótu od drugiego imienia. Dziewczynka mieszka z mamą i tatą na drugim piętrze, w bloku przy ulicy Na Bateryjce. Jej rodzice są szalenie zajęci, tata – Kuba – jest architektem i bez przerwy coś rysuje. Mama zaś zajmuje się biznesem, co przyprawia ją o ciągły zawrót głowy, czasem skutkuje nawet tym, że zapomina odebrać córkę z przedszkola.
Mama ma na imię Justyna. Zajmuje się wieloma rzeczami i spotyka się z różnymi ludźmi. Najczęściej wtedy, kiedy powinna mnie odebrać z zerówki. Pisze też na komputerze, rzecz jasna wtedy, kiedy ja chciałabym w coś pograć. W ogóle jest ciągle zajęta. To się nazywa praca w biznesie. Do tego ciągle jest głodna. Myślę, że nic nie dają im jeść w tym biznesie.
Emi bardzo często odwiedza labrador ciotki, o wdzięcznym imieniu Czekolada. Ma w przedszkolu koleżanki: Lenkę, Biankę, Polę i Anielę. Pewnego razu dziewczynki postanawiają założyć Tajny Klub Superdziewczyn. Jego główną zasadą jest: nigdy więcej nudy! Opracowują swoją odznakę (na białej tarczy wielka, zielona litera S, a po bokach superbuty na obcasach). Mają nawet klubowe zawołanie i prowadzą Tajne Dzienniki, w których notują wszelkie spostrzeżenia. Albo rysują portrety ulubionych kolegów. Pewnego razu Emi wpada na trop pewnej bardzo tajemniczej historii, związanej z eksperymentami naukowymi i profesorem Kagankiem, tatą Franka. Dziewczynki odkrywają w sobie żyłkę detektywistyczną i ze wszystkich sił próbują rozwiązać zagadkę, a staje się ona bardzo zawiła i Tajny Klub nieoczekiwanie realizuje bardzo poważną misję…
„Emi i Tajny Klub Superdziewczyn” Agnieszki Mielech to pierwsza część bardzo sympatycznego cyklu, ma on już rzeszę swoich wiernych czytelników. Nic dziwnego, główna bohaterka jest żwawą i rezolutną osóbką, wraz z koleżankami (i nie tylko) przeżywa liczne przygody, przy okazji ucząc się, że w życiu bardzo ważna jest przyjaźń i lojalność, a czasem trzeba wykazać się też i odwagą. To mądra i ciekawie napisana lektura, myślę, że będzie dobrym początkiem dla każdej małej czytelniczki, do czytania samodzielnie lub z rodzicem.
Książka zawiera również świetne – i bardzo zabawne – ilustracje Magdaleny Babińskiej. Polecamy, a już wkrótce opowiemy o pozostałych tomach serii.
Ola
Moja subiektywna ocena: 7/10
Agnieszka Mielech, „Emi i Tajny Klub Superdziewczyn”, tom 1, Wydawnictwo Wilga, liczba stron: 169.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Wilga!