Co może być zabawnego w pęknięciu aorty, wielomiesięcznej rehabilitacji i rozpadzie całego życia? Niewiele… chyba, że pisze o tym Michal Viewegh. Pisarz ma wyjątkową zdolność do ironicznego spojrzenia na rzeczywistość i przede wszystkim na samego siebie. W swojej najnowszej powieści „Ekomąż” wraca do wykorzystanego w „Ekożonie” alter ego – douli, która prowadzi narrację. Tym razem jednak przygląda się nie kobietom, ale mężczyznom, z ich słabostkami, nałogami, (nie)umiejętnościami wychodzenia z życiowych zakrętów i porażek. Jest przezabawnie, autor jeszcze ostrzej chłoszcze sarkazmem czytelnika, ale powieść niewątpliwie ma w sobie kilka innych warstw. Te zaś będziesz musiał odkryć Czytelniku samodzielnie, do czego bardzo Cię zachęcamy!
Michal Viewegh, „Ekomąż” – RECENZJA
2