Ewa Martynkien, „Detektyw Melania Kura” – RECENZJA

Po książki detektywistyczne chętnie sięgają i dorośli, i dzieci. Rozwiązywanie zagadek, podążanie za bohaterem śladem złoczyńcy, uczucie satysfakcji, gdy uda się odkryć tajemnicę… – wszystko to uwielbiają czytelnicy w każdym wieku, także najmłodsi. A gdy jeszcze detektyw przybiera zaskakującą postać – bystrej, odważnej i sprytnej, ale jednak kury (zwierzęcia bądź co bądź nie kojarzonego raczej z tymi cechami) – świetną zabawę przy lekturze mamy gwarantowaną! Co więcej, ta zabawa ma też ważny walor edukacyjny. Kura Melania rozwiązuje bowiem ekozagadkę, dotyczącą nielegalnego wysypiska śmieci. A dzięki prowadzonemu przez nią śledztwu, młodzi czytelnicy uczą się nie tylko samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków, ale także zdobywają wiedzę proekologiczną.

Zajrzyjmy więc do książki. We wsi Koniec Świata mieszka Melania, która wyglądem nie różni się od innych kur z gospodarstwa. A jednak jest wyjątkowa. Marzy o tym, by zostać detektywem. Niestety, jest kurą i żadna agencja detektywistyczna nie chce jej zatrudnić. Jak pewnego dnia, gdy wybrała się z podaniem o pracę do agencji w miejscowości Pyzy Wielkie:

Naprzeciwko Melanii za biurkiem siedziała krzepka blondynka około trzydziestki. Miała wypielęgnowane dłonie i niebieski lakier na paznokciach, który prawdopodobnie położyła niedawno, bo z wielką ostrożnością sięgała po podanie Melanii, jakby bała się uszkodzić wilgotną powierzchnię.
– Imię? – zapytała z rutyną w głosie, nie podnosząc nawet wzroku na kurę.
– Melania.
– Nazwisko?
– Kura.
– Kur nie przyjmujemy – obojętnym głosem skwitowała urzędniczka.
– Ale ja jestem stworzona na to stanowisko! – broniła się Melania. – Mam własną lupę i nie boję się wyzwań!
– Nic na to nie mogę poradzić. Takie mamy przepisy.
– A gdyby tak zrobić wyjątek? – Melania nie dawała za wygraną.
– Przykro mi. – w głosie niesympatycznej kobiety Melania wyczuła zniecierpliwienie. Nie było więc po co przeciągać tej wizyty. No cóż, trzeba będzie szukać dalej, myślała, gdy na jej podaniu urzędniczka przystawiała stempel z napisem „ODRZUCONE”.

Pomimo wielu niepowodzeń, Melania nie poddaje się jednak. Rozwiązuje wiele drobnych spraw z własnego podwórka (dosłownie), aż wreszcie trafia jej się rzecz wielkiej wagi. Ktoś zanieczyszcza rzekę Smętkę, nielegalnie wysypuje śmieci, zatruwając okolicznych mieszkańców. Kura rozpoczyna śledztwo, które będzie wymagało od niej dużego wysiłku, mądrości, ale także poważnych decyzji. Jak się potoczy? – sprawdźcie sami.

Ewa Martyniuk opisała perypetie sympatycznej Melanii z dużym poczuciem humoru, ale pamiętając także o tym, by w przyjemny, ciekawy sposób przekazać najmłodszym czytelnikom ważne treści. O tym, jak chronić przyrodę, jak reagować, gdy inni ją niszczą. Także o tym, jak dążyć do realizacji własnych marzeń – nawet gdy jest się takiej niepozornej postaci, jak nasza kura. Zabawne, świetnie dopełniające treść ilustracje stworzyła Kasia Kołodziej.

Do książki dołączone jest ponadto krótkie i przystępne dla dzieci kompendium wiedzy na temat dzikich wysypisk śmieci, a także to – co najmłodsi uwielbiają – detektywistyczne zagadki i zadania. Dzięki temu każdy mały czytelnik może poczuć się detektywem!

Świetna pozycja, przy której wspaniale czas spędzą i dzieci (najlepiej w wieku 6+), i ich rodzice. Zaręczamy!

Ewa Martynkien, „Detektyw Melania Kura”, ilustracje Kasia Kołodziej, Edipresse Książki 2018, ilość stron: 128.

Recenzja powstała przy współpracy z wydawnictwem Edipresse Książki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *