Martin Widmark, Helena Willis, „Zielona dywersja i inne komiksy” – RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

Valleby – niewielkie miasteczko w Szwecji. Podczas Święta Drzew okazuje się, że ktoś ukradł sto nowych drzewek, które miały zostać zasadzone i zazielenić całe miasto. Innym razem Siv Leander, pracującą w sklepie jubilerskim Muhammeda Karata, przeraża widok pustej puszki. A przecież powinny znajdować się w niej pieniądze na ciasteczka dla pracowników. Jeszcze kiedy indziej ktoś zakłada łańcuch na szkolną lodówkę, więc kucharz ze stołówki nie może ugotować zupy szpinakowej. Tymczasem w pobliżu kiosku z lodami zaczyna grasować złodziej kieszonkowy, a Trocaderowi, magikowi z cyrku Splendido, został skradziony cały sprzęt do magicznych sztuczek. Jacy sprawcy stoją za tymi zdarzeniami? Wytropią ich oczywiście  Lasse i Maja. Najnowszy tom z serii o parze młodych detektywów przedstawia ich perypetie w formie komiksowej.

„Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai” to jeden z najpopularniejszych na świecie cykli kryminalnych dla początkujących czytelników, liczący już niemal trzydzieści części. Duet autorski, czyli Martin Widmark – twórca tekstów, i Helena Willis – ilustratorka, od lat urzeka czytelników prostymi, intrygującymi i zabawnymi opowieściami, w których dwoje dzieci okazuje się lepszymi detektywami od profesjonalistów. O tym, dlaczego książki te tak bardzo fascynują dzieci na całym świecie, jak są skonstruowane, jak wpływają na odbiorców i o wielu ciekawostkach przeczytacie w publikowanej na blogu recenzji serii. „Zielona dywersja…” jest drugim tomem, w którym perypetie Lassego i Mai przedstawiono nie w postaci książek obrazkowych (czyli takich, w których tekst jest równie ważny jak ilustracja), ale w postaci komiksów (pierwszy został wydany pod tytułem „Sabotaż w punkcie skupu”). Nasuwa się pytanie, czy komiksy czyta się równie dobrze, czy są równie interesujące jak tradycyjne książki, do których przyzwyczaili nas autorzy? Oczywiście, że tak. Opowieści komiksowe są wprawdzie nieco uproszczone i skrócone w warstwie fabularnej („Zielona dywersja…” składa się aż z pięciu niezależnych historii), zbudowane są jednak na ciekawych pomysłach, zaskakują i bawią.

Komiksowe przedstawienie przygód Lassego i Mai wprowadza też do serii nową jakość. Tekst komiksów opiera się w głównej mierze na dialogach – to one przedstawiają punkt widzenia postaci. Wiedzę czytelnika na temat świata przedstawionego poszerzają znacznie bardziej aniżeli w książkach obrazkowych ilustracje. Jest ich po prostu więcej, ale też zdarza się, że pokazują nieco inny obraz wydarzeń niż ten, który przedstawiają w swoich wypowiedziach bohaterowie. Kiedy na przykład Siv Leander z rozdziału „Zagadka pustej puszki” opowiada, że weszła do kuchni, by włożyć do lodówki pudełko z lunchem, czytelnik widzi, że Siv nic do lodówki nie chowała, lecz zajadała w tym czasie ciastko. Podobnie… ach, nie!, nie zdradzę więcej treści i nie odbiorę wam radości z samodzielnego odkrywania tajemnicy. Dość tu powiedzieć, że ilustracje odgrywają bardzo istotną rolę (jak to w komiksie), a uważnemu czytelnikowi  pozwalają na przyglądanie się szczegółom i tropienie wraz z Lassem i Mają sprawców przestępstw.

Niezmiennie istotnym elementem jest humor i sposób prowadzenia opowieści, w którym traktuje się czytelnika poważnie, ale jednocześnie puszcza się jakby do niego oko. Poza neutralnymi postaciami Lassego i Mai (ta neutralność bądź przezroczystość jest celowa – czytelnik ma patrzeć na wydarzenia ich oczami) każdy z bohaterów ma swój wyraźny charakter i każdy ma cechy (wyrażone i w rysunku, i w sytuacjach), które mogą wywołać uśmiech czy wręcz rozbawić. Pastor z włosami rozwianymi po bokach łysej czaszki podczas Święta Drzew wykrzykuje: „Drzewa mają głowy w niebie, tam gdzie mieszka Pan Bóg! Bądźmy jak te drzewa!”, komisarz policji zaś przekonuje, że „długie ramię sprawiedliwości dosięgnie złodzieja”, choć przecież nigdy samodzielnie nie rozwiązał żadnej sprawy. W świecie Lassego i Mai panuje prawdziwa demokracja – nikt nie jest uprzywilejowany, z każdego można się przyjaźnie pośmiać, każdy może być podejrzany, ale też każdemu daje się kredyt zaufania. Nawet jeśli trafi się do więzienia, po odbyciu zasłużonej kary można wrócić do społeczności Valleby na równych prawach.

Komiksy – podobnie jak książki obrazkowe z serii – przeznaczone są dla dzieci rozpoczynających swoją przygodę z samodzielnym czytaniem (w wieku około 7-9 lat), można też je czytać i oglądać wspólnie z opiekunem. Tekst jest prosty, czcionka łatwa do odczytania, a ilość komiksowych kadrów na stronie niewielka.

Nic, tylko czytać, przyglądać się rysunkom i rozwiązywać zagadki wraz z Lassem i Mają.

Agata

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Zakamarki

Martin Widmark, Helena Willis, „Zielona dywersja i inne komiksy”, seria „Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai”, przeł. Barbara Gawryluk, Zakamarki, Poznań 2022, ilość stron: 60.

Przeczytajcie także recenzje „Tajemnicy filmu” i „Tajemnicy detektywa”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *