Maria Stauber „Musisz tam wrócić. Historia przyjaźni Lusi Gelmont i Zuzanny Ginczanki” – RECENZJA

Dwie kobiety, które wiele łączy. Obie niezwykłe, mądre i piękne, wychowane w mieście Równe na Wołyniu, obie pochodzące z zasymilowanych rodzin żydowskich, wykształcone, odważne, łamiące stereotypy. Dwa tragiczne życiorysy, choć tylko jeden przerwany przedwcześnie.

Ginczanka, świetna międzywojenna poetka z kręgu Skamandra i Szpilek, nazywana niekiedy „Tuwimem w spódnicy”, przyjaciółka Gombrowicza, dziewczyna o egzotycznej urodzie, obiekt westchnień wielu mężczyzn, w wieku 27 lat zginęła z rąk gestapo. Spodziewano się, że zdetronizuje literackie sławy swoich czasów, a tymczasem dziś znamy zaledwie garść jej wierszy. Lusia miała więcej szczęścia. Przeżyła wojnę, założyła rodzinę, została cenioną lekarką, lista jej przyjaciół z artystycznego świata była długa. Jednak pochodzenie po raz kolejny okazało się dla Lusi przeszkodą – w 1969 roku, w wyniku antysemickich nagonek, została wypędzona z Polski. Zmarła niedługo przed setnymi urodzinami.

Życiorysy obu kobiet (choć różne, jakże typowe dla polskich Żydów) rekonstruuje córka doktor Lusi, Maria Strauber. Nie pisze metodycznej biografii, ale snuje opowieść. Sięga przy tym po archiwalne dokumenty, relacje, pokazuje stare zdjęcia, ale także posiłkuje się własną wyobraźnią. Jednocześnie oddaje swoisty hołd tracącej pamięć matce. Stąd charakterystyczna narracja książki – w formie monologu autorki do Lusi.

Staniesz, Lusiu, pewnie zadziwiona, że to miejsce nadal istnieje, bo w twojej pamięci dawno go nie ma […] Widzę cię, Lusiu, jak tam biegniesz z rozwianymi włosami, gdzieś się śpieszysz […]

Przedwczoraj nagle upadłaś i złamałaś sobie biodro. Pytasz mnie, Lusiu, lękliwie: „A moja mama o tym wie?”. Teraz stale bierzesz mnie za swoją siostrę, wołasz na mnie „Mania, jak nasza mama dziś wygląda? Co z mamą?”. Na to pytanie muszę z trudem odpowiedzieć – tobie, dziewięćdziesięciodziewięcioletniej kobiecie – że twoja mama przecież nie żyje, że zastrzelono ją w czasie wojny.

Ta szczególna drugoosobowa narracja może nieco przeszkadzać czytelnikowi, przynajmniej na początku lektury, jednak dobrze komponuje się z gawędziarskim stylem książki. „Musisz tam wrócić” jest bowiem właśnie gawędą, bogatą, pełną anegdot – zarówno o losach dwóch przyjaciółek, jak i czasach, w których przyszło im żyć. Urzekający jest obraz przedwojennego, kipiącego życiem Równego, panujących w nim stosunków polsko-żydowskich. Pobudza wyobraźnię obraz Warszawy sprzed wojny. Porażają opisy zagłady Żydów.

Oczywiście, może się wydawać, że autorka chciała w tej książce zawrzeć za dużo. Z jednej strony spełnić być może jakiś wewnętrzny obowiązek, by opowiedzieć o losach matki, z drugiej – wpleść w jej dzieje historię Zuzanny Ginczanki, zapomnianej poetki, która wciąż nie doczekała się rzetelnej biografii (choć tu i ówdzie pojawiają się plotki, że publikacja taka pojawi się w niedługim czasie). A jeszcze do tego literacka forma i próba pokazania nie tyle faktów, co szczególnej atmosfery Polski międzywojennej i świata przedwojennych zasymilowanych Żydów… Czy to się wszystko klei?

Otóż ja sądzę – wbrew krytycznym głosom niektórych recenzentów – że tak. Momentami autorka rzeczywiście starała się upchnąć zbyt wiele, zwłaszcza w części dotyczącej kontaktów Ginczanki z literackim życiem Warszawy. Mimo to „Musisz tam wrócić” po prostu dobrze się czyta, nierzadko ze wzruszeniem, z nostalgią za światem, którego już nie ma, za ludźmi, których życie przerwano w tak brutalny sposób, którzy odeszli za szybko, choć mogliby jeszcze tak wiele… Czuć w tej książce pasję.

Agata

Maria Stauber, „Musisz tam wrócić. Historia przyjaźni Lusi Gelmont i Zuzanny Ginczanki”, Wydawnictwo Marginesy 2018, liczba stron: 271.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Marginesy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *